Belgia postanowiła nie odwoływać zbliżających się obchodów święta niepodległości. Podobnie jak we Francji, gromadzą one wiele osób w miejscach publicznych. Władze już wcześniej zaplanowały wzmożone środki bezpieczeństwa. Po ataku w Nicei chcą ich wzmocnienia.
W związku zamachem terrorystycznym we Francji w piątek w Brukseli zebrała się rada ds. bezpieczeństwa narodowego z udziałem premiera Belgii Charlesa Michaela.
Kraj, który niedawno sam przeżył atak terrorystyczny, jest cały czas objęty wzmocnionymi środkami bezpieczeństwa. Utrzymywany jest trzeci w czterostopniowej skali poziom zagrożenia. Na ulicach przed ważniejszymi budynkami czy dworcami jest wojsko.
Przypadające w czwartek święto niepodległości Belgii jest dniem wolnym od pracy. W stolicy organizowana jest wtedy parada, a także wiele innych imprez, podczas których na niewielkich obszarach zgromadzeni będą ludzie.
Obawy o bezpieczeństwo
Gdy w nocy z czwartku na piątek w czasie pokazu fajerwerków z okazji święta narodowego Francji zamachowiec wjechał w tłum w Nicei, zabijając co najmniej 84 osoby, w sąsiedniej Belgii wzrosły obawy o bezpieczeństwo.
- To nowy sposób działania - zwrócił uwagę szef belgijskiego rządu na konferencji prasowej przed posiedzeniem rady ds. bezpieczeństwa narodowego.
Władze zapewniają jednak, że w związku z przygotowaniami do święta narodowego podjęto już wiele działań, które mają poprawić bezpieczeństwo.
- Już zaplanowaliśmy określone działania - powiedział minister spraw wewnętrznych Belgii Jan Jambon. Jak zaznaczył, policja w Brukseli poprosiła o wzmocnienia przed paradą i je otrzymała. - Ale jest jasne, że musimy analizować sytuację i zobaczyć, czy nie możemy udoskonalić naszych procedur - zastrzegł Jambon.
Zamach na lotnisku
W marcu w podwójnym zamachu samobójczym na brukselskim lotnisku Zaventem zginęło 16 osób. Krótko potem bomba eksplodowała w brukselskim metrze, zabijając kolejnych 16 osób.
Do przeprowadzenia ataków przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Autor: tas / Źródło: PAP