W niedzielny wieczór w bazie Fort Sam Houston w San Antonio w stanie Teksas zabrzmiały syreny alarmowe i jednostkę wojskową, w której mieści się m.in. sztab Armii Północnej USA, odcięto od świata. Wszystko przez niezidentyfikowany samochód, który niespodziewanie znalazł się w samym środku bazy.
Tuż po godz. 18.00 (2.00 w nocy czasu polskiego) w bazie został podniesiony alarm, gdy żołnierze zauważyli samochód pędzący drogą wewnątrz jednostki. W środku był tylko kierowca, który pokonał dystans kilkuset metrów i zatrzymał się na środku wielkiego placu, między budynkami.
Saperzy, negocjacje
Okazało się, że auto wdarło się do jednostki, przejeżdżając bez zatrzymywania się przez jedną z bram. Nie wiadomo, dlaczego żołnierze stojący na posterunku w tym miejscu nie zareagowali, widząc nadjeżdżający z dużą prędkością samochód. Kierowcy nie zatrzymali.
Kilka chwil po tym jak się zatrzymał, podejrzany mężczyzna został otoczony przez mały oddział żołnierzy i rozpoczęły się negocjacje. Nie wiadomo, jakim wynikiem się zakończyły, bo dowództwo bazy ani US Army nie wydały w tej sprawie żadnego komunikatu.
Wiadomo, że akcja zakończyła w poniedziałek się tuż po godz. 5.00 polskiego czasu. Jak podaje stacja USA Today, powołując się na lokalne media w Teksasie, na pewnym etapie wokół samochodu pojawili się saperzy.
Media w USA piszą, że "prawdopodobnie" nie padły żadne strzały. W okolicy bazy nie było też słychać żadnego wybuchu.
Baza wojskowa Fort Sam Houston w San Antonio podlega dowództwu sił powietrznych armii USA. Jest m.in. siedzibą sztabu Armii Północnej - jednostki odpowiedzialnej obecnie za obronę własnego terytorium USA. W czasie II wojny światowej żołnierze tej formacji - powstałej w 1943 r. w Maroku - walczyli w basenie Morza Śródziemnego, m.in. w inwazji aliantów na Włochy.
Autor: adso/kka / Źródło: USA Today, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: jbsa.af.mil