- Nie ukrywam, że aż mi zabrakło słów, szczerze powiedziawszy - tak środowe głosowanie w europarlamencie skomentował w czwartek premier Donald Tusk. Europosłowie PiS opowiedzieli się za odrzuceniem dokumentu, którego częścią było uznanie Tarczy Wschód za projekt flagowy dla wspólnego unijnego bezpieczeństwa. Podobnie zagłosowali europosłowie Konfederacji.
Premier Donald Tusk skończył dwudniową wizytę w Ankarze, gdzie rozmawiał m.in. o bezpieczeństwie i Ukrainie. Przed południem szef rządu rozmawiał z dziennikarzami w Wojskowym Porcie Lotniczym w Warszawie.
Szef rządu odniósł się do środowego głosowania w Parlamencie Europejskim, który uchwalił rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności UE. W jej ramach przyjęto także bezprecedensową poprawkę zaproponowaną przez delegację PO-PSL w Europejskiej Partii Ludowej (EPL), uznającą Tarczę Wschód, czyli sztandarowy projekt premiera Donalda Tuska, za projekt flagowy dla wspólnego bezpieczeństwa UE.
Dokument przyjęty został przez Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów (419 do 204). Rezolucji nie poparli natomiast europosłowie PiS i Konfederacji.
"Aż mi zabrakło słów"
- Nie ukrywam, że aż mi zabrakło słów, szczerze powiedziawszy - przyznał Tusk. - To, że Konfederacja, chciałoby się powiedzieć konfederacja targowicka, bo to trochę tak to w tej chwili wygląda, głosuje zawsze tak, jakby Rosja oczekiwała, to ja się nie dziwię. Zresztą akurat Konfederacja nie ukrywa swoich antyukraińskich i prorosyjskich sympatii - zauważył.
- Ale to, że PiS, najwyraźniej bardzo pogubiony, dołączył w tym głosowaniu do Konfederacji i później te idiotyczne dzisiejsze tłumaczenia, to jest coś, co przekracza nawet moją wyobraźnię - stwierdził Tusk.
Dodał, że liderzy opozycji, "głównie PiS-u", "muszą powściągnąć emocje, muszą być bardziej pozbierani, bo mogą narobić szkód".
- W tym przypadku to głosowanie narobiło szkód tylko PiS-owi tak naprawdę i Konfederacji, bo się skompromitowali. Ale ja nie widzę powodu do radości, że cała Europa widzi, że istotne siły polityczne, głosują przeciwko bezpieczeństwu własnego państwa, wbrew temu, co robi i przygotowuje rząd. Naprawdę czasami ręce opadają - przyznał premier.
Tusk: nie mówimy o wspólnej armii europejskiej
Tusk zaznaczył, że "jak słyszy argumenty PiS-u, to ma ochotę postukać się w głowę". - Przecież my nie mówimy o wspólnej armii europejskiej. Mówimy o tym, że mamy bardzo konkretny problem, czyli zabezpieczenie wschodniej granicy Polski, granicy z Rosją i Białorusią. I mamy inwestować w to duże pieniądze - mówił premier. Jak dodał, "wszyscy w Polsce to rozumieją oprócz Kaczyńskiego i jego kolegów".
Podkreślił, że "w naszym interesie jest, żeby państwa NATO, państwa Unii Europejskiej traktowały to jako wspólną granicę, bo będzie nam łatwiej sfinansować i zorganizować tę pomoc". Jak mówił Tusk, "obowiązkiem każdego patrioty jest zadbać, aby maksymalnie dużo państw Zachodu traktowało obronę polskiej granicy wschodniej jako wspólny obowiązek".
- Tu nie ma miejsca na jakieś spekulacje czy na jakieś interpretacje. To jest tak oczywiste, że oni mogliby po tym głupim głosowaniu zamilknąć, przeprosić i postarać się więcej takich błędów nie robić, a nie pleść te bzdury od rana - mówił dalej Tusk. Podkreślił, że "dla tego zachowania nie ma żadnego wytłumaczenia".
Kaczyński: kolejny przykład ingerowania UE w kompetencje państw członkowskich
W środę wieczorem do kwestii głosowania odniósł się na platformie X szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Niepodległość to własna waluta, własny budżet, własne wojsko. Oddanie możliwości decydowania o naszym bezpieczeństwie to utrata suwerenności" - napisał prezes PiS.
"Dzisiejsze głosowanie w Parlamencie Europejskim nie dotyczyło 'Tarczy Wschód', która niestety od miesięcy jest jedynie projektem wizerunkowym, a nie realnym" - stwierdził. "To kolejny przykład, po ostatniej opinii TSUE, podważającej prymat polskiej konstytucji nad prawem europejskim, ingerowania UE bez podstaw w traktatach w kompetencje państw członkowskich" - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański