Napięcie nie spada, padają poważne groźby. Wśród nich "celny atak na elektrownię jądrową"

Źródło:
tvn24.pl, panorama.am, azertag.az, rfe.rl

Azerbejdżan zagroził, że zmuszony zaatakuje elektrownię atomową w Armenii. Baku utrzymuje, że to odpowiedź na groźbę Erywania możliwym atakiem na przygraniczną tamę.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

- Armenia nie powinna zapominać, że najnowsze systemy rakietowe, które są na wyposażeniu sił zbrojnych Azerbejdżanu, są w stanie przeprowadzić celny atak na elektrownię jądrową Mecamor, co byłoby katastrofą dla Armenii - powiedział pułkownik Wagif Dargiahli z azerbejdżańskiego ministerstwa obrony, cytowany przez państwową agencję Azertac.

Powodem ostrzeżenia - jak utrzymują władze w Baku - są wypowiedzi strony armeńskiej o możliwości przeprowadzenia ataku na Zbiornik Mingeczaurski na rzece Kura w północnym Azerbejdżanie. Jego zniszczenie mogłoby doprowadzić do podtopienia ogromnych obszarów Azerbejdżanu. Tymczasem władze w Erywaniu oświadczyły, że nikt w kraju nie składał podobnych oświadczeń. MSZ Armenii uznało ponadto groźby ze strony Baku za "przestępcze", które w "rażący sposób naruszają prawo międzynarodowe i Konwencję Genewską".

Elektrownia Mecamor w Armenii Wikipedia/Stratocles/ChNPP/CC BY-SA 3.0

"Groźba Azerbejdżanu dotycząca uderzenia w ormiańską elektrownię atomową jest bezpośrednim przejawem państwowego terroryzmu, świadczy też o stopniu rozpaczy i kryzysie świadomości wojskowo-politycznych przywódców tego kraju" - podał w piątkowym komunikacie resort armeńskiej dyplomacji, cytowany przez portal informacyjny panorama.am. "Składając podobnego rodzaju oświadczenia, przywództwo Azerbejdżanu stwarza zagrożenie dla wszystkich narodów regionu, w tym dla własnych obywateli" - dodał resort, apelując do wspólnoty międzynarodowej o odpowiednią reakcję.

Obydwie strony oskarżają się o prowokację

Groźba azerbejdżańskiego ataku na armeńską elektrownię została poprzedzona zbrojnymi starciami na granicy obydwu państw, które wybuchły 12 lipca w pobliżu wioski Tawusz w północno-wschodniej Armenii. Wieś leży około 300 km od Górskiego Karabachu, górzystej części Azerbejdżanu zamieszkałej przez etnicznych Ormian, którzy ogłosili niepodległość podczas konfliktu, który wybuchł po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Baku i Erywań toczą spór o tę enklawę od wielu lat, do ataków dochodzi też wzdłuż granicy między obydwoma państwami.

Walki na granicy Armenii z Azerbejdżanem mil.am

W poniedziałek ministerstwo obrony w Baku podało, że w wyniku dwudniowych walk zginęło czterech żołnierzy, a trzech zostało rannych. Władze w Erywaniu poinformowały z kolei, że zostało rannych dwóch armeńskich funkcjonariuszy sił specjalnych i trzech żołnierzy. Obydwie strony oskarżają się o "prowokację".

USA, OBWE i ONZ wezwały strony konfliktu do zaprzestania działań wojennych. Władze Rosji zadeklarowały pośrednictwo w negocjacjach pokojowych.

"W wyniku ostrzału pokojowych osad w rejonie tawuszskim uszkodzone zostały 24 domy, zakład produkcji koniaku i winiarnia, przedszkole, cmentarz, cztery samochody, wodociąg, gazociąg, szklarnia, komisariat policji. Rannych zostało dwóch policjantów i cywil" - wyliczyli straty przedstawiciele Armenii.

"Jednostki sił zbrojnych Armenii naruszyły zawieszenie broni 97 razy w różnych kierunkach frontu w ciągu ostatniej doby. Obecnie w kierunku regionu Towuz (po stronie Azerbejdżanu - red.) panuje względny spokój, nasze osady nie są ostrzeliwane, ale napięcie się utrzymuje" - podał ze swojej strony azerbejdżański resort obrony.

Autorka/Autor:tas/mtom

Źródło: tvn24.pl, panorama.am, azertag.az, rfe.rl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Stratocles/ChNPP/CC BY-SA 3.0

Tagi:
Raporty: