Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Maria Zacharowa oceniła w piątek, że awaria w Wenezueli, która na początku marca pozbawiła elektryczności znaczną część kraju, była aktem dywersji dokonanym z zagranicy. O stosowanie podobnych działań oskarżyła kraje zachodnie.
Zacharowa na cotygodniowym briefingu w MSZ podkreśliła, że awaria spowodowała ofiary śmiertelne. Dodała następnie, że według informacji posiadanych przez rząd Nicolasa Maduro, a także "według informacji innych godnych zaufania źródeł" wenezuelski sektor energetyczny "był obiektem ataku z zagranicy". Zgodnie z jej słowami doszło do "całościowego zdalnego oddziaływania na system kierowania i kontroli głównych elektrowni". Rzeczniczka MSZ wskazała, że wyposażenie tych elektrowni było produkcji kanadyjskiej. - Jest jasne, że algorytmy działania (sprzętu) i jego słabe punkty były dobrze znane tym, którzy bezpośrednio organizowali agresję - zaznaczyła. "To właśnie na tych zleceniodawcach dywersji spoczywa odpowiedzialność za śmierć ludzi, w tym w szpitalach, które pozostały bez elektryczności" - powiedziała Zacharowa. Wyraziła nadzieję, że "prędzej czy później ta odpowiedzialność przybierze formę wyroku sądowego".
Rzeczniczka MSZ: jeśli będzie prośba, rosyjscy specjaliści zbadają sprawę
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ zapewniła, że jeśli Moskwa otrzyma od Maduro oficjalną prośbę o pomoc rosyjskich specjalistów w zbadaniu ataku, to prośba ta "zostanie rozpatrzona w jak najwnikliwszy sposób". Zacharowa oceniła także, że tego rodzaju szkodliwe oddziaływanie na obiekty infrastruktury coraz częściej jest wykorzystywane przez kraje zachodnie jako metoda tak zwanej wojny hybrydowej.
Wcześniej z oskarżeniem wobec USA o sabotaż systemu energetycznego wystąpiły władze Wenezueli. Minister komunikacji Jorge Rodriguez powiedział, że USA przypuściły na sieć energetyczną Wenezueli "atak terrorystyczny", a Maduro oskarżył USA o "cybersabotaż" sieci elektrycznej i nakazał amerykańskim dyplomatom opuszczenie kraju w ciągu 72 godzin. W piątek wszyscy dyplomaci wyjechali z Wenezueli.
Pięć dni bez prądu
Wenezuelscy eksperci twierdzą, że problemy z dostawami energii elektrycznej są rezultatem awarii, do której doszło w elektrowni wodnej w Guri, zbudowanej w latach 1963-1986 i zaspokajającej 80 procent potrzeb energetycznych kraju. Niezależni eksperci zwracają uwagę na chroniczne niedoinwestowanie elektrowni i bardzo zły stan infrastruktury. Większość terytorium Wenezueli pozbawiona była prądu przez pięć dni. Od początku stycznia w kraju tym, pogrążonym w głębokim kryzysie politycznym i gospodarczym, trwa stan dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko Maduro lider opozycji Juan Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem i uznał władzę Maduro za nielegalną. Wiele krajów, w tym USA i większość państw UE, uznało Guaido za prawowitego prezydenta. Rosja wspiera Maduro i uznaje jego rząd za legalny.
Autor: ads/tr / Źródło: PAP