Autokar rył asfalt felgą

Aktualizacja:
Prezes PKS Tychy o "trzecim hamulcu" i płonącej oponie
Prezes PKS Tychy o "trzecim hamulcu" i płonącej oponie
TVN24
Prezes PKS Tychy o "trzecim hamulcu" i płonącej oponieTVN24

- Kierowca najprawdopodobniej nie potrafił wykorzystać sprzętu, którym dysponował - uważa dyrektor PKS Tychy. Zwraca on uwagę, że to najprawdopodobniej płonąca opona spowodowała wybuch pożaru autokaru.

- Z tego co słyszałem, kierowca miał 22 lata i nie miał doświadczenia. Po prostu nie umiał skorzystać ze sprzętu, którym dysponował - ocenia Marek Jarocki, dyrektor PKS Tychy.

Jarocki opisał w TVN24 działanie trzech metod hamowania, z których może skorzystać kierowca: normalny, czyli taki jak w samochodach, drugi, który odcina wypływ spalin z silnika i powoduje, że silnik się dusi (często przez kierowców nazywany górskim), oraz tzw. trzeci hamulec, który działa na zasadzie turbiny hamującej. - Działa ona w ten sposób, że pojazd nie może się rozpędzić - powiedział w TVN24.

Jarocki przyznał, że można również hamować za pomocą skrzyni biegów.

- Doświadczony kierowca jedzie w ten sposób, że nie zjeżdża z góry szybciej niż byłby w stanie na nią wjechać, czyli ok. 20-40 km/ha. W przypadku awarii hamulców pozwala to na wyhamowanie na poboczu - powiedział. Zwraca on również uwagę na to, że na zdjęciach z katastrofy widać ślady hamowania tylko z jednej strony autokaru, natomiast wzdłuż niej ciągną się równoległe koleiny. - Widać, że z jednej strony autokar jechał na samej feldze. Na skutek tarcia zapaliła się i rozpadła, przez co zablokowała zwrotność autokaru. Wówczas kierowca nie miał możliwości ruchu - ocenił. Podkreślił ponadto, że to właśnie opona się zapaliła, gdyż z bębnów koła lub felgi mogą lecieć iskry, a nie ogień.

Komputerowa symulacja wypadku pod Grenoble
Komputerowa symulacja wypadku pod GrenobleTVN24

Jarocki spekuluje, że skoro kontrola autokaru została przeprowadzona w Niemczech, to mogło być tak, że autokar był tam zatrzymany i skierowany na badania.

Tej wersji nie potwierdza natomiast Alvin Ajadhur, rzecznik Inspekcja Transportu Drogowego. Choć przyznał, że w ciągu 4 lat były kontrole w firmie Caban (właściciela autokarów) i wykryły one nieprawidłowości, to jednak dotyczyły one dokumentacji, a nie stanu technicznego pojazdów. Dodał, że to kwestie badań technicznych i dlaczego akurat w Niemczech zostanie skontrolowane i zbadane.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24