Auto wbiło się w drzewo. Znajomi wezwali pomoc  i odjechali. Nie żyją dwie nastolatki

Źródło:
Corriere della Sera, ilrestodelcarlino.it
W wyniku wypadku zginęły dwie nastolatki
W wyniku wypadku zginęły dwie nastolatki
Vigili del Fuoco
Vigili del Fuoco

Tragiczny wypadek w miejscowości Gorgo al Monticano we Włoszech. BMW rozpędzone do prędkości 140 kilometrów na godzinę uderzyło w drzewo. 19-latek, który kierował autem i jego 17-letni pasażer walczą o życie w szpitalu. 19-letnia dziewczyna kierowcy i 17-letnia koleżanka zginęły na miejscu. Zaraz za nimi białym volkswagenem jechali ich znajomi. To oni wezwali pomoc, ale kiedy ratownicy i policjanci dotarli na miejsce, już ich nie było.

Do wypadku doszło na ulicy Sant'Antonino w niewielkim Gorgo al Monticano, kilkanaście kilometrów od miasta Treviso (w północnej części Włoch). Auto rozbiło się w sobotę wieczorem. Od tamtej pory włoskie media codziennie opisują kolejne szczegóły zdarzenia.

"Wszystko wydarzyło się chwilę przed północą. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że rozpędzone auto wbiło się w platan po tym, jak próbowało wyprzedzić inny samochód, którym podróżowali znajomi osób jadących w bmw. Podczas wykonywania manewru kierowca - 19-latek - miał stracić panowanie nad kierownicą" - relacjonował w poniedziałek reporter telewizji RAI z miejsca wypadku.

Nastolatki nie żyją, koledzy walczą o życie w szpitalu

Dziennikarz "Corriere della Sera" rozmawiał z kobietą, która mieszka tuż obok. "Wyszła z domu po tym, jak usłyszała huk. Zobaczyła, że przy ofiarach zatrzymały się cztery osoby. Wołali po imieniu poszkodowanych z bmw, ale po chwili odjechali" - cytuje.

Wiadomo, że to oni - znajomi jadący w białym volkswagenie polo - wezwali służby ratunkowe.

Po przybyciu na miejsce strażacy zaczęli rozcinać rozbite bmw i po kolei wyciągać poszkodowanych. 19-letni kierowca i 17-latek siedzący z tyłu samochodu zostali przetransportowani do szpitali w Treviso i w Mestre. 17-letnia dziewczyna, która siedziała na tylnym siedzeniu i 19-latka podróżująca z przodu, na fotelu pasażera, zginęły na miejscu.

19-latek, który kierował bmw, wcześniej pożyczył to auto od ojcaVigili del Fuoco

Jechali 140 km/h na "50-tce"

Kilka godzin później karabinierzy zatrzymali 18-latka, który prowadził volkswagena. "Pobraliśmy próbki krwi od obu kierujących, będziemy sprawdzać je pod kątem zawartości alkoholu i narkotyków. Istnieją wątpliwości co do testu trzeźwości kierowcy polo, z racji tego, że został wykonany kilka godzin po wypadku" - poinformował Marco Martan z prokuratury w Treviso, co cytuje "Corriere".

Obaj kierowcy zostali również przesłuchiwani jako podejrzani o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kierujący volkswagenem i trójka znajomych, których przewoził, może też zostać oskarżona o nieudzielenie pomocy ofiarom i oddalenie się z miejsca wypadku - informuje dziennik.

Na miejscu nie ma kamer monitoringu. Biegli będą próbowali odtworzyć przebieg wypadku. Jak ustalili, bmw poruszało się z prędkością 140 kilometrów na godzinę. Na ulicy Sant'Antonino obowiązuje ograniczenie do 50 kilometrów na godzinę.

W wyniku wypadku zginęły dwie nastolatkiVigili del Fuoco

Upominała chłopaka: "Nie trzeba aż tak pędzić"

Włoscy dziennikarze rozmawiali z rodzinami i przyjaciółmi ofiar wypadku. Jak mówią bliscy, tamtego wieczoru cała grupa zmierzała do jednego lokalu, w którym planowali spędzić wspólnie noc z soboty na niedzielę.

19-letnia Eralda, która zginęła na miejscu, przygotowywała się do egzaminu z kosmetologii, planowała otworzyć własny zakład. 17-letnia Barbara, której życia również nie udało się uratować, była uczennicą lokalnego liceum artystycznego, pracowała jako kelnerka. Kilka godzin wcześniej skończyła dyżur w pizzerii. Kilka dni wcześniej dodała na swoim profilu w mediach społecznościowych filmik, na którym przestrzega swojego chłopaka, żeby nie jeździł zbyt szybko autem. "Nie trzeba aż tak pędzić" - zwracała mu uwagę.

Ojciec 19-letniego Mikele, który kierował bmw, przyznał, że to nie pierwszy raz, kiedy pożyczył mu auto. "Mój syn to chłopak z głową na karku. Nie mam pojęcia, co się wydarzyło tamtej nocy. (...) Kiedy przybyłem na miejsce wypadku, po tamtej czwórce [z volkswagena - red.] przyjaciół nie było śladu. Początkowo mówili mi, że nie byli świadkami zderzenia, że jechali inną drogą..." - opisywał ojciec kierowcy bmw w rozmowie z "Corriere della Sera". Jego syn przeszedł operację, lekarze oceniają jego stan zdrowia jako ciężki.

Według wyliczeń Stowarzyszenia Przyjaciół i Obrońców Policji Drogowej (ASAPS), od 30 grudnia 2022 roku, tylko w wypadkach w weekend, na włoskich drogach zginęło już 195 osób. 73 z ofiar miały mniej niż 35 lat.

Autorka/Autor:ww/kg

Źródło: Corriere della Sera, ilrestodelcarlino.it

Źródło zdjęcia głównego: Vigili del Fuoco