Podjęta w ostatnich dniach stycznia decyzja o zmianie polityki migracyjnej weszła w życie. Austriackie władze zamknęły przejście graniczne ze Słowenią, kończąc rozstawianie wielokilometrowego ogrodzenia. Od teraz wpuszczają do kraju jedynie 500 migrantów dziennie. Zamierzają też deportować dziesiątki tysięcy.
Austriacy postawili dwumetrowej wysokości ogrodzenie wokół punktów granicy ze Słowenią, w których od miesięcy zbierali się i wciąż zbierają migranci próbujący się dostać do krajów Europy Zachodniej.
Ogrodzenie i limit w Austrii
Według nowego prawa imigracyjnego, które weszło w życie 20 stycznia i jest już realizowane, każdy, kto zamierza w Austrii starać się o azyl, zostawi na granicy swoje odciski palców, okaże wszelkie dokumenty jakie posiada i okaże do kontroli każdy element bagażu.
Austriacy, którzy zdecydowali, że w ciągu kolejnych czterech lat przyjmą 127,5 tys. migrantów, a więc 1,5 proc. populacji kraju, w tym samym czasie mają zamiar odesłać co najmniej 50 tys osób do krajów ich pochodzenia.
Kluczem do odsyłania migrantów będzie m.in. "test", jaki po około trzech latach (na tyle przyznawany jest im początkowy status azylantów) będą musieli oni rozwiązać. Zostanie w nim sprawdzona ich umiejętność posługiwania się językiem niemieckim oraz - po wywiadach z przeszkolonymi członkami komisji - poziom asymilacji, m.in. przyjęcia jako modelu życia wartości kulturowych i norm społecznych obowiązujących w kraju.
W 2016 r. Austriacy mają zamiar przyjąć 37,5 tys. osób i ani jednej więcej. Władze w Wiedniu rozszerzyły w ostatnich dniach listę tzw. krajów bezpiecznych, których obywatele nie będą dopuszczani w Austrii do procedury azylowej. Lista została rozszerzona ostatnio o Maroko, Algierię, Tunezję, Gruzję, Mongolię i Ghanę.
Parlament w Wiedniu zgodził się też, by osobom, które zostaną wytypowane do wydalenia z kraju, rząd oferował do 500 euro na powrót do kraju pochodzenia. Austriacy zamierzają deportować migrantów wojskowymi Herculesami. Chcą, by maszyny zaczęły latać do Azji i Afryki już w tym roku.
Autor: adso/ja / Źródło: PAP