Mieszkaniec Sutherland Springs, który z bronią w ręku postanowił powstrzymać napastnika, a następnie ścigał go samochodem, został okrzyknięty bohaterem. Mężczyzna, którego tożsamości nie ujawniono, według mediów zapobiegł śmierci jeszcze większej liczby ofiar. W niedzielnym ataku na kościół zginęło co najmniej 26 osób, a 24 zostały ranne.
O tym, jak jeden z mieszkańców Sutherland Springs starał się powstrzymać strzelającego do ludzi napastnika, poinformowały lokalne władze na konferencji prasowej. Podkreślono, że mężczyzna ten mógł ocalić wiele ludzkich istnień. Gdy usłyszał strzały w kościele, złapał za własną broń i postanowił zatrzymać napastnika, otwierając do niego ogień.
150 kilometrów na godzinę
Wówczas wywiązała się pomiędzy dwoma mężczyznami strzelanina, w trakcie której napastnik z kościoła w końcu porzucił broń i został zmuszony do ucieczki samochodem.
Przebieg dalszych wydarzeń relacjonował w lokalnej telewizji KSAT świadek ich walki, który po chwili również włączył się do akcji. Uzbrojony sąsiad miał podbiec do jego samochodu i powiedzieć, że trzeba ruszać w pościg.
- Nie znałem go w ogóle - przyznał Johnny Langendorff, kierowca samochodu do którego wsiadł walczący z napastnikiem mężczyzna. - Wiedziałem tylko, że pochodzi z naszej społeczności i gdy podszedł do mojego samochodu, w emocjach i z bronią w ręku, bardzo szybko wyjaśnił, co się stało i wsiadł - powiedział.
Mężczyźni ruszyli wówczas za napastnikiem i gonili go przez kilka minut aż do sąsiedniego hrabstwa, dzwoniąc jednocześnie na policję. - Pędziliśmy z prędkością około 150 kilometrów na godzinę, ignorując sygnalizację świetlną i wszystko - relacjonował Langendorff. - W końcu on (uciekający) jakby zwolnił, zbliżyliśmy się do niego na odległość kilku metrów, a jego pojazd zjechał z drogi (i rozbił się na poboczu - red.) - powiedział.
Ścigający zatrzymali się wówczas, a uzbrojony sąsiad wyskoczył z pojazdu i zaczął mierzyć do napastnika, który już się jednak nie poruszał. Według Langendorffa, policja przyjechała na miejsce dopiero po kolejnych pięciu-siedmiu minutach.
Jak się okazało, napastnik nie żył, nie wiadomo jednak, co było przyczyną jego śmierci. Wśród możliwych przyczyn w amerykańskich mediach wskazuje się m.in. samobójstwo oraz śmiertelne postrzelenie przez interweniującego sąsiada.
Langendorff ocenił, że wraz z uzbrojonym sąsiadem jako jedyni ścigali napastnika, ponieważ reszta osób pobiegła w kierunku kościoła. Jak przyznał, w trakcie pościgu myślał tylko o tym, by złapać uciekającego. - Po prostu robiłem to, co było słuszne - powiedział.
Najkrwawszy atak w Teksasie
Tragedia miała miejsce w niedzielę około godziny 11.20 czasu miejscowego (18.20 czasu polskiego). Mężczyzna, który - jak podały media - został zidentyfikowany jako 26-letni Devin Patrick Kelley, najpierw zaczął strzelać na zewnątrz świątyni, a następnie w środku do uczestników nabożeństwa. Kelley oddał serię co najmniej 20 strzałów.
- Ofiary tego najkrwawszego ataku z użyciem broni palnej spowodowanej przez pojedynczego osobnika w historii Teksasu miały od 5 do 72 lat - powiedział gubernator tego stanu Greg Abbott, z trudem panując nad swoim głosem. Wśród ofiar śmiertelnych jest 14-letnia córka pastora.
Jak oceniają amerykańskie media, jest to zarazem najkrwawszy atak w miejscu kultu religijnego na terytorium USA.
Freeman Martin, zastępca dyrektora bezpieczeństwa publicznego stanu Teksas, opisał napastnika jako białego mężczyznę w wieku około dwudziestu lat. Był ubrany całkowicie na czarno, miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Jak poinformował Freeman Martin, napastnik był uzbrojony w karabin półautomatyczny marki Ruger.
W mediach pojawiają się różne dane dotyczące obecnej liczby mieszkańców Sutherland Springs, położonego około 65 kilometrów na południowy wschód od San Antonio w farmerskim rejonie stanu Teksas. Wiadomo jednak, że według spisu z 2000 roku było ich 362, a w ostatnich latach ich liczba rosła. Oznacza to, że w niedzielnym ataku zginęło lub zostało rannych prawdopodobnie około 10 procent populacji miasteczka.
Autor: mm/sk,kg / Źródło: Fox, Guardian, New York Post, PAP