Atak studentów za podwyżkę czesnego


Około 40 tys. studentów i wykładowców z całej Anglii przemaszerowało ulicami Londynu by zaprotestować przeciwko drastycznemu podwyższeniu opłat za studia, które zapowiedział rząd Davida Camerona. Część protestujących wdarła się do siedziby Partii Konserwatywnej, malując graffiti i odpalając flary, nim została wyrzucona przez ochronę.

Rząd zapowiedział, że od 2012 r. roczne czesne na uniwersytetach w Anglii wzrośnie z 3290 funtów do 6000., a w niektórych przypadkach nawet do 9000 funtów.

Studenci demonstrowali niezadowolenie zwłaszcza wobec partii liberalno-demokratycznej, koalicyjnego partnera konserwatystów, która w kampanii wyborczej sprzeciwiała się podwyżce czesnego, a będąc w rządzie poparła ją.

Lider liberałów Nick Clegg, odpierając w Izbie Gmin zarzuty wiceprzewodniczącej Partii Pracy Harriet Harman, powiedział, że podwyżki są postępowe, wymuszone przez katastrofalny stan finansów państwowych, a laburzyści nie mają alternatywnych rozwiązań.

Liberałowie podpadli

Przewodniczący brytyjskiego związku studentów Aaron Porter ostrzegł liberałów, że stracą głosy młodzieży na całe pokolenie, jeśli będą obstawać przy podwyżce.

W przemówieniu do studentów oświadczył, że rząd nie może uchylać się od finansowania studiów, ponieważ gospodarka potrzebuje specjalistycznych kwalifikacji, a obecne i przyszłe pokolenie młodzieży nie może ponosić kosztów błędnej polityki, której efektem są pustki w państwowej kasie.

Gwizdy, śpiewy i atak na partię

Przechodząc w pobliżu parlamentu i Downing Street studenci gwizdali, skandowali i śpiewali naprędce skomponowane protest songi. Jeden z uczestników protestu przyszedł w stroju udekorowanym banknotami, z napisem "Czy wyglądam tak, jakbym składał się z pieniędzy?".

Choć protest miał w dużej części pokojowy przebieg, część protestujących wdarła się do siedziby Partii Konserwatywnej. Malowali tam sprayami anarchistyczne symbole i odpalali flary. Szybko zostali wyrzuceni z budynku. Londyńska policja nie podała, czy ktoś został podczas zajść aresztowany.

Drakońskie oszczędności

Rządowy plan przewiduje, że studenci, którzy nie zapłacą za studia z góry, lecz zaciągną pożyczkę, zaczną ją spłacać z chwilą, gdy ich zarobki sięgną 21 tys. funtów rocznie. Studenci kalkulują, że młodzi ludzie będą wchodzić w życie zawodowe ze średnim długiem w wysokości ok. 30 tys. funtów.

Rząd odrzuca zarzut, że zwyżka czesnego jest niesprawiedliwa. Wskazuje, iż rządowy system stypendialny został rekapitalizowany, władze lokalne mają możliwość przyznawania zapomóg studentom, których rodzice zarabiają poniżej 25 tys. funtów rocznie, a uczelnie pobierające najwyższe czesne muszą zwiększyć stypendia dla młodzieży zdolnej, choć biednej.

Uniwersytety zadowolone

Uniwersytety, zwłaszcza renomowane, przyjęły podwyżkę czesnego z zadowoleniem, wskazując, iż system wyższej oświaty zglobalizował się i angielskie uczelnie potrzebują dodatkowych środków, by móc konkurować z innymi na świecie.

Dotychczas wiele uczelni rekompensowało sobie stosunkowo niskie czesne studentów brytyjskich i z Unii Europejskiej podwyżką opłat dla studentów spoza UE. Na dłuższą metę takie podejście jest nie do utrzymania, ponieważ uczelnie w Anglii czyni cenowo niekonkurencyjnymi w świecie.

Źródło: CNN, PAP