Jagoda Pasko jeździ w głąb Ukrainy nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna. Obecnie przebywa w regularnie bombardowanym Charkowie. Wysłuchuje relacji mieszkańców, obserwuje funkcjonowanie niemal opustoszałego miasta i dokumentuje to wszystko swoją kamerą. W rozmowie z TVN24 wolontariuszka opowiada o sytuacji w jednym z głównych celów rosyjskich wojsk.
Pani Jagoda Pasko nie należy do żadnej organizacji. Do Ukrainy jeździ na własną rękę. Z innymi wolontariuszami porozumiewają się m.in. na Facebooku i ustalają, dokąd dostarczyć pomoc. Przyjechała do tego kraju już trzeci raz od początku rosyjskiej inwazji. Wcześniej była m.in. w Kijowie, teraz dotarła aż do Charkowa. Została. Na razie nie wie, na jak długo.
Dwumilionowe miasto opustoszało
W sobotę rano wolontariuszka była gościem TVN24. Mówiła ze studia nagraniowego, przekształconego w schron.
Przyznała, że na wschodzie Ukrainy, codziennie słychać wybuchy.
- To dwumilionowe miasto jest opustoszałe. W ciągu dnia na ulicach widać po kilka, kilkanaście samochodów. W centrum mało ludzi, dopiero wczoraj widziałam grupkę kilkudziesięciu osób. Większość sklepów jest pozamykana. W tych otwartych asortyment jest ograniczony. Ludzie nie mają pieniędzy. Wiele osób żyje w podziemiach, bunkrach, metrze. W ciągu dnia starają się wychodzić do swoich domów, ale na noc wracają do podziemi - relacjonowała Jagoda Pasko.
Podkreśliła, że miejscowa ludność jest odważna i akceptuje ryzyko. Ukraińcy - oceniła Polka - wierzą w wygraną. - Na przykład wolontariusz, z którym wczoraj jeździłam. Okazało się, że mieszka na obrzeżach, gdzie bardzo blisko są prowadzone ataki. On został w bloku. Pytałam, ile osób tam zostało, odpowiedział, że kilka. Powiedział, że tu są miejsca, które potrzebują jego pomocy - mówi wolontariuszka.
Jagoda Pasko przy okazji niesienia pomocy dokumentuje obraz zniszczeń m.in. w Charkowie:
Wojna zmienia wszystkich
Pasko zaznaczyła, że mimo ogromnej pomocy niesionej w ciągu ostatniego miesiąca, nadal jest ona bardzo potrzebna. Brakuje leków, opatrunków, żywności. Ostatni konwój humanitarny, w którym uczestniczyła, liczył siedem samochodów. Wszyscy zdawali sobie sprawę z ryzyka, ale mimo to chcieli dowieźć potrzebne przedmioty.
Wojna zmieniła Ukraińców - przyznała wolontariuszka. Jak zaznaczyła, w rozmowach z mieszkańcami Charkowa często słyszy formułę "w moim poprzednim życiu", która towarzyszy opowieściom o zajęciach i zawodach wykonywanych jeszcze dwa miesiące temu. Ale wojna zmieniła też życia osób, które pomagają.
- Wojna zmienia wszystkich, wojna zmienia postrzeganie świata. Ale pomimo ogromu zła, dzieje się też dobro. Ludzi się rozwijają, zyskują nowe zdolności, talenty. Zmienia się ich charakter, serce i otwartość względem drugiego człowieka. Ja się cieszę, że pomimo ogromu zła ta wojna ma też jakieś pozytywne skutki - podsumowała gościni TVN24.
Aby pomóc mieszkańcom Charkowa i innych miast Ukrainy, zmagającej się z rosyjską agresją, Jagoda Pasko prowadzi zbiórkę.
"Dzięki pomocy wielu osób o pięknych, otwartych sercach, możemy realizować konwoje humanitarne do najbardziej niebezpiecznych miejsc. Potrzeby w głębi Ukrainy są wciąż ogromne" - napisała Pasko w opisie zrzutki.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO:
Źródło: TVN24