Prezydent Syrii Baszar el-Asad oskarżył Zachód o wspieranie walczących w Syrii dżihadystów powiązanych z Al-Kaidą. Zagroził, że karą za to będą ataki na cele w sercu Europy i USA.
Fragmenty wypowiedzi Asada zostały udostępnione na oficjalnej stronie kancelarii prezydenta. Asad udzielił wywiadu z okazji święta niepodległości Syrii, które przypadała w środę (jest rocznicą wycofania z kraju wojsk francuskich w 1946 roku). - Tak jak początkowo Zachód finansował Al-Kaidę w Afganistanie i zapłacił za to później wysoką cenę, tak teraz wspiera ją w Syrii, Libii i innych miejscach i zapłaci za to w samym sercu Europy i Stanów Zjednoczonych - zapowiedział Asad, czyniąc aluzję do pomocy, jakiej Waszyngton udzielał w latach 80. mudżahedinom walczącym w Afganistanie z radziecką okupacją.
Nie podał jednak żadnych informacji na poparcie swojej tezy.
Koniec Syrii, jeśli nie wygra
W Syrii przeciw siłom reżimowym walczy ugrupowanie dżihadystyczne o nazwie Front al-Nusra, które przyrzekło lojalność głównemu szefowi Al-Kaidy Ajmanowi al-Zawahiriemu i przyznało się do wielu zamachów wymierzonych w reżim Asada. Zawahiri stanął na czele Al-Kaidy po śmierci Osamy bin Ladena. W ubiegłym tygodniu wezwał syryjskich powstańców do walki o utworzenie "islamskiego państwa dżihadu". Wobec tego "nie mamy innego wyjścia jak odnieść zwycięstwo, ponieważ jeśli nie zwyciężymy, będzie to koniec Syrii, a nie sądzę, by choć jeden syryjski obywatel zaakceptował taką opcję" - powiedział Asad. Reżim syryjski utrzymuje, że toczące się przeciw niemu powstanie wspierane jest przez finansowanych przez Zachód ekstremistów, a akty przemocy są dziełem "uzbrojonych gangów" i ugrupowań terrorystycznych.
Autor: twis//bgr / Źródło: PAP