Zaostrzył się konflikt między Armenią i Azerbejdżanem toczącymi wieloletni spór o enklawę Górskiego Karabachu. Tym razem doszło do zbrojnych starć na granicy dwóch państw. Zginęło czterech azerbejdżańskich żołnierzy.
"Wymiana ognia rozpoczęła się w niedzielę i trwała do poniedziałku. Obydwie strony wymieniły się oskarżeniami o naruszenie porozumienia dotyczącego zawieszenia broni i ostrzał" - relacjonowała w poniedziałkowej depeszy agencja Reutera.
Starcia wybuchły w pobliżu wioski Tawusz w północno-wschodniej Armenii, leżącej około 300 km od Górskiego Karabachu. Ta górzysta część Azerbejdżanu jest zamieszkała przez etnicznych Ormian, którzy ogłosili niepodległość podczas konfliktu, który wybuchł po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Niepodległości Górskiego Karabachu nie uznało jednak żadne państwo na świecie.
W poniedziałek ministerstwo obrony w Baku podało, że w wyniku dwudniowych walk zginęło czterech żołnierzy, a trzech zostało rannych. Władze w Erywaniu poinformowały z kolei, że zostało rannych dwóch armeńskich funkcjonariuszy sił specjalnych i trzech żołnierzy. Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew oskarżył przywódców Armenii o "prowokację". Premier Armenii Nikol Paszinian ogłosił natomiast, że kierownictwo Azerbejdżanu będzie odpowiedzialne za "nieprzewidziane konsekwencje destabilizacji regionu".
"Kto zaczął strzelać pierwszy"
"Wersje strony armeńskiej i azerbejdżańskiej dotyczące incydentu są prawie identyczne, z wyjątkiem jednego ważnego szczegółu: kto zaczął strzelać pierwszy. W Erywaniu podano, że około południa 12 lipca, żołnierze z Azerbejdżanu podjechali do armeńskich pozycji samochodem marki UAZ. Kiedy armeńskie wojsko ich ostrzegło, Azerbejdżanie porzucili samochód i wrócili na swoje pozycje, ale na terytorium Armenii otwarto ogień artyleryjski" - relacjonował początek konfliktu rosyjski dziennik "Kommiersant". Wersja Baku jest inna: to armeńscy żołnierze zaczęli strzelać z broni artyleryjskiej bez żadnego powodu.
Ceny ropy i walka z koronawirusem
- Myślę, że to lokalne starcie - mówił "Kommiersantowi" Aleksandr Iskandarian, szef Instytutu Kaukazu w Erywaniu. - Jest ono dość duże, z udziałem artylerii i czołgów, są też ofiary. Najwyraźniej sytuacja w Azerbejdżanie jest niekorzystna: zarówno w kontekście niskich cen ropy, jak i walki z pandemią COVID-19, dochodzi też do konfliktów wewnątrz tamtejszych elit. Na takie problemy Azerbejdżan próbuje reagować poprzez eskalację napięć na linii frontu, aby odwrócić uwagę opinii publicznej - uważa ekspert.
Zupełnie inną opinię w rozmowie z "Kommiersantem" wyraził politolog azerbejdżański Farhad Mammadow. - Istnieje cały szereg powodów w Armenii: zarówno koronawirus, jak i kryzysy - konstytucyjne i polityczne. Dodatkowo strona armeńska mogła sprowokować konflikt, by sprawdzić, czy Rosja będzie będzie bronić pozycji Erywania. Ale Rosja nie poparła tamtejszych władz - stwierdził.
Obydwaj rozmówcy dziennika wyrazili przekonanie, że "incydent na granicy raczej nie będzie miał daleko idących konsekwencji".
Międzynarodowy apel o zawieszenie broni
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wezwała strony konfliktu do rozmów, by zapobiec dalszej eskalacji. Departament Stanu USA potępił przemoc i wezwał obydwie strony do "natychmiastowego zaprzestania użycia siły". Według doniesień Reutera, Waszyngton przekazał ponadto, że "pozostanie aktywnie zaangażowany w wysiłki w celu osiągnięcia pokojowego porozumienia".
ONZ wezwała Armenię i Azerbejdżan do zaprzestania działań wojennych na granicy. Sekretarz generalny organizacji Antonio Gutteres zaapelował, by wszystkie strony zaangażowane w konflikt podjęły kroki w celu złagodzenia sytuacji - przekazało komunikat radio Echo Moskwy.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - jak głosi komunikat - wyraziło "poważne zaniepokojenie gwałtownym pogorszeniem sytuacji" i wezwało strony do "zachowania powściągliwości".
Spór o enklawę
W wyniku wojny o Górski Karabach w latach 1988 – 1994 zginęło co najmniej 30 tysięcy osób. Blisko milion mieszkańców regionu musiało opuścić swoje domy. Porozumienie w sprawie zawieszenia broni zostało osiągnięte w 1994 roku, jednak Azerbejdżan i Armenia wciąż oskarżają się o ataki, do których dochodzi w pobliżu Górskiego Karabachu i wzdłuż granicy obydwu państw.
Źródło: Reuters, Echo Moskwy, Kommiersant
Źródło zdjęcia głównego: mil.am