"Niech ludzie żądają mojej rezygnacji lub zastrzelą mnie na placu". Premier reaguje na protesty

Aktualizacja:
Źródło:
news.am, yerevan.today, 1in.am, Panarmenian, RIA Nowosti, PAP, tvn24.pl

Zostałem premierem nie z własnej woli, ale dlatego, że ludzie tak zdecydowali – mówił w czwartek do swoich zwolenników premier Armenii Nikol Paszynian. Wcześniej na placu Wolności w Erywaniu zebrały się setki osób, które domagały się dymisji szefa rządu. Żądanie to podziela armia w związku ze zwolnieniem wiceszefa sztabu generalnego Tirana Chaczatriana. Paszynian wezwał opozycję do zaprzestania protestów i zaprosił jej przedstawicieli do rozmów. 

Armeńska opozycja parlamentarna oznajmiła, że szef rządu ma "ostatnią szansę, aby odejść bez wstrząsów, drogą polityczną, nie narażając osłabionej wojną państwowości". Setki przeciwników władz zgromadziły się na placu Wolności w Erywaniu domagając się dymisji Nikola Paszyniana. Wcześniej zażądało tego także wojsko. "Sztab Generalny Sił Zbrojnych Armenii wyraża zdecydowany protest w związku z odwołaniem pierwszego zastępcy szefa sztabu (Tirana Chaczatriana.) z powodów krótkowzrocznych i nieuzasadnionych, które zostało przeprowadzone bez uwzględnienia narodowych i państwowych interesów kraju i zostało oparte wyłącznie na osobistych i ambicjonalnych uczuciach" - przekazał w czwartkowym komunikacie sztab, cytowany przez portal news.am.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Wojskowi uznali, że "premier i rząd Armenii nie są w stanie podejmować odpowiednich decyzji w tej kryzysowej i fatalnej dla narodu ormiańskiego sytuacji". Podkreślili w komunikacie, że "przez długi czas cierpliwie znosili 'ataki' mające na celu zdyskredytowanie sił zbrojnych przez obecny rząd, ale wszystko ma swoje granice". Przypomnieli, że "honorowo wypełnili swój obowiązek, walcząc ramię w ramię ze swoim narodem przeciwko wrogowi". "W związku z obecną sytuacją Siły Zbrojne Armenii domagają się dymisji Prezesa Rady Ministrów i Rządu Republiki Armenii" - podano w oświadczeniu.

"Niech ludzie żądają mojej rezygnacji lub zastrzelą mnie na placu"

Nikol Paszynian stwierdził, że żądanie dymisji jego i rządu jest "próbą zamachu stanu". Premier zareagował na wezwania wpisem na Facebooku, dodając, że "wkrótce zwróci się do narodu". Później Paszynian wyszedł na ulice Erywania. Był otoczony setkami swoich zwolenników, których przekonywał, że "sytuacja jest pod kontrolą, że wewnątrz Armenii nie ma wrogów i że nawet ci dowódcy wojskowi, których zwolnił ze sztabu, pozostają jego braćmi i żołnierzami ojczyzny" - podała agencja Panarmenian.

Paszynian w emocjonalnym wystąpieniu na wiecu swoich zwolenników powiedział, ze kwestia jego dymisji może być zdecydowana jedynie przez naród, gdyż został wybrany przez naród. - Zostałem premierem nie z własnej woli, ale dlatego, że ludzie tak zdecydowali - krzyczał Paszynian do ponad 20-tysięcznego tłumu zebranego na Placu Republiki. - Niech ludzie żądają mojej rezygnacji lub zastrzelą mnie na placu - dodał. 

Później, już po wystąpieniu na placu, Paszynian wezwał opozycję do wstrzymania protestów i zaprosił ją na rozmowy w sprawie kryzysu politycznego 

"Nie wybuchały lub eksplodowały w 10 procentach". Premier o skuteczności rosyjskich iskanderów

"Niepoważne"

Bezpośrednim powodem kryzysu jest krytyka wojska przez Paszyniana. W środę w rozmowie z portalem 1in.am Nikol Paszynian mówił o wadliwości rosyjskich iskanderów. Dziennikarz zapytał szefa rządu, jak ocenia twierdzenie byłego prezydenta Serża Sarkisjana, że iskanderów można było użyć już 3-4 dnia po wybuchu wojny z Azerbejdżanem o Górski Karabach.

- Myślę, że (Sarkisjan) powinien mieć odpowiedzi na wiele pytań, a nie zadawać pytania, na które zna odpowiedzi. A może odpowie, dlaczego wystrzelone pociski Iskander nie eksplodowały lub eksplodowały tylko w 10 procentach? - powiedział Paszynian. Nie kryjący zaskoczenia dziennikarz zapytał: - Czy to w ogóle jest możliwe? - Nie wiem… Może to broń z lat 80. zeszłego wieku - odpowiedział premier.

Rosyjskie systemy Iskandermil.ru

Wiceszef sztabu generalnego Tiran Chaczatrian ocenił, że słowa premiera są "niepoważne". Później media w Erywaniu przekazały, że wojskowy został zwolniony. Rosyjska agencja Interfax relacjonowała, że wyrzucony został także szef sztabu Onik Gasparian, który, wraz z innymi wysokimi rangą wojskowymi, podpisał się pod komunikatem z żądaniem dymisji premiera i rządu. Później portal news.am przekazał, że prezydent Armen Sarkisjan "nie śpieszy się z podpisaniem dekretu w sprawie zwolnienia Gaspariana".

Rosyjska agencja RIA Nowosti przekazała, że po oświadczeniu sztabu generalnego do gmachu rządowego przybyli przewodniczący i wiceprzewodniczący parlamentu, posłowie i członkowie rządu.

Pocisk iskander mil.ru

Zaniepokojenie Kremla

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Rosja z zaniepokojeniem śledzi sytuację w Armenii. Stwierdził jednak, że obecne wydarzenia są wewnętrzną sprawą tego kraju. Rosja uważa Armenię za swego ważnego sojusznika na Kaukazie - dodał Pieskow.

Przedstawiciel Kremla zaznaczył, że Rosja wzywa do zachowania spokoju i ma nadzieję, że sytuacja będzie rozwijać się w ramach wyznaczonych konstytucją. Jak dotąd władze Rosji i Armenii nie kontaktowały się w kwestii ostatnich wydarzeń, jednak kontakty takie będą podjęte w razie konieczności - dodał Pieskow. Nie odpowiedział na pytanie, czy Rosja mogłaby wystąpić jako pośredniczka w procesie uregulowania sytuacji w Armenii.

Również MSZ Rosji oświadczyło w czwartek, że sytuacja w Armenii jest "wewnętrzną sprawą" tego kraju. Komentarz przekazała agencja TASS.

16 systemów rakietowych

Rosyjski portal RBK przypomniał, że kiedy wybuchły walki o separatystyczny Górski Karabach, Armenia miała na uzbrojeniu co najmniej 16 systemów rakietowych: osiem elbrusów, cztery toczki i cztery iskandery. Pod koniec zeszłego roku dowódcy wojskowi w Erywaniu mówili, że iskandery były użyte, nie podawali jednak szczegółów.

Pod koniec września zeszłego roku władze w Baku podjęły próbę odzyskania kontroli nad separatystycznym regionem Górski Karabach zamieszkałym głównie przez Ormian. Po sześciu tygodniach walk, w których zwycięstwo odniosły wojska azerbejdżańskie, podpisano trójstronne porozumienie o zawieszeniu broni między Armenią, Azerbejdżanem oraz Rosją, jako gwarantem przestrzegania umowy.

Do spornego regionu wkroczyły rosyjskie siły pokojowe, a Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do tego regionu.

Porozumienie w sprawie Górskiego KarabachuPAP/AFP

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: news.am, yerevan.today, 1in.am, Panarmenian, RIA Nowosti, PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru