Amerykańskie lotnictwo strategiczne przygotowuje się na powrót do zimnowojennych praktyk, kiedy bombowce strategiczne zawsze czekały w gotowości do uderzenia jądrowego. Rozkazu jeszcze nie ma, ale są czynione przygotowania. - Nie szykujemy się na coś konkretnego, ale raczej na realia obecnej sytuacji międzynarodowej - miał powiedzieć generał David Goldfein, szef sztabu lotnictwa wojskowego USA, cytowany przez portal Defense One.
Generał zapewnił, że siły strategiczne nie otrzymały konkretnego rozkazu przejścia na stan nadzwyczajnej gotowości. Jeszcze.
"Trwają przygotowania, ponieważ spodziewamy się, że może nadejść" - cytuje jego wypowiedź portal.
"Choinki" dla bombowców
Oficer, będący najważniejszym dowódcą amerykańskiego lotnictwa wojskowego (USAF), rozmawiał z dziennikarzami podczas swojej wizyty w bazie Barksdale w Luizjanie. Stacjonuje tam mniej więcej połowa bombowców strategicznych B-52, około 30 sztuk należących do 2. i 307. Skrzydła Bombowego. Druga połowa znajduje się w bazie Minot w Dakocie Północnej. Generał odwiedzi je obie i jeszcze kilka innych, ponieważ odbywa sześciodniowy objazd wszystkich baz związanych z siłami strategicznymi USAF.
Podczas wizyty w Barksdale wojskowi pokazali dziennikarzom, że prowadzone są remonty w części bazy, która w czasach zimnej wojny służyła do utrzymywania grupy maszyn w gotowości do natychmiastowego startu. To tak zwana "choinka", czyli miejsce postoju dla dziewięciu bombowców o charakterystycznym kształcie, z góry przypominające schematyczne drzewko bożonarodzeniowe, oraz stojący obok specjalny budynek dla załóg pełniących dyżur alarmowy.
Na wypadek nadejścia rozkazu startu, stojące w gotowości maszyny, obładowane bronią jądrową, musiały poderwać się w powietrze w ciągu kilku minut. Miało to zapobiec zniszczeniu ich wszystkich na ziemi przez radziecką rakietę z głowicą jądrową, która na pewno była wymierzona w tak ważną bazę. Jednocześnie zdolne do szybkiego startu maszyny zapewniały możliwość szybkiego reagowania na ewentualne kryzysy.
Stałe dyżury alarmowe na "choinkach" zlikwidowano w 1992 roku, po rozpadzie ZSRR. Uznano wówczas, że sytuacja nie wymaga utrzymywania bombowców w gotowości do natychmiastowego startu. Szybkie reagowanie na ewentualna wojnę jądrową zostawiono rakietom schowanym w podziemnych silosach i atomowym okrętom podwodnym ukrytym w oceanach.
Zmieniające się czasy
Ze słów Goldfeina wynika jednak, że dowództwo amerykańskiego lotnictwa szykuje się na powrót zimnowojennego standardu. "Świat jest niebezpieczny. Mamy osobników, którzy otwarcie mówią o użyciu broni jądrowej" - stwierdził gen. Goldfein.
"Nie jest to już dwubiegunowa rzeczywistość, gdzie był ZSRR i my. Mamy innych graczy posiadających broń jądrową. Nigdy nie było ważniejsze, aby być gotowym do dobrego wykonania naszej misji" - mówił generał, cytowany przez "Defense One".
Szef sztabu USAF stwierdził, że naciska na swoich podwładnych, aby myśleli nad nowymi sposobami wykorzystania broni jądrowej do odstraszania, a nawet nad ich potencjalnym użyciem bojowym. Chodzi mu o wyjście poza schematy utarte podczas zimnej wojny. - (Chodzi o - red.) dyskusję o tym, jak może wyglądać użycie broni jądrowej w konflikcie konwencjonalnym. Jak mamy reagować, gdyby zaistniała taka konieczność? Jakie byłyby nasze opcje?" - mówił dziennikarzom gen. Goldfein.
Podobne dyskusje były prowadzone wcześniej wielokrotnie. Pierwszy raz podczas wojny w Korei na początku lat 50., kiedy Amerykanie poważnie rozważali użycie broni jądrowej. Powrót do nich pokazuje zmiany w nastawieniu amerykańskich wojskowych. Po rozpadzie ZSRR rola arsenału jądrowego i sił strategicznych znacząco osłabła. Amerykanie uwikłali się w konflikty lokalne (np. Afganistan i Irak), gdzie broń masowego rażenia nie ma żadnego zastosowania.
W ostatnich latach widać jednak znaczące wzmocnienie roli broni strategicznej. Skończyły się dyskusje o celowości programu wielkiej modernizacji arsenału jądrowego i już rozpoczęto prace. Nie ma wahania czy potrzeba nowych rakiet międzykontynentalnych albo rakiet dalekiego zasięgu dla bombowców strategicznych. Oba programy, choć wcześniej niepewne, są obecnie popychane naprzód. Teraz Pentagon nie koncentruje się już na walce z partyzantami, ale na Chinach, Rosji i Korei Północnej.
Autor: mk/adso / Źródło: Defense One, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF