Już niecały rok po objęciu funkcji premiera, Putinowi wyraźnie przestała odpowiadać ta funkcja - wynika z depeszy ambasady USA w Moskwie. Amerykańscy dyplomaci pisali w marcu 2009 roku, że Putin nie znosi ciężkiej biurokratycznej pracy, zrzuca ją na zastępców i w ogóle, "pracuje z domu".
Depesza jest datowana na 4 marca 2009 roku i ma klauzulę "poufne". Zatytułowana jest "Kwestionowanie etyki pracy Putina", a podpisał się pod nią ambasador John Beyrle. (CZYTAJ DEPESZĘ W CAŁOŚCI)
"Pracuje z domu"
"Pogłoski o rozluźnieniu premiera Putina w kwestii swoich obowiązków mnożą się w Moskwie, sugerując, że Putin stracił wyrazistość w podejmowaniu decyzji związanych z kryzysem gospodarczym" - pisał Beyrle.
Putin rzekomo "pracuje z domu" w wielu sprawach, w znacznym stopniu pozostawiając przewodzenie rządowi swym zastępcom, a zwłaszcza pierwszemu wicepremierowi Igorowi Szuwałowowi.
"Roztargniony" lub "niezainteresowany"
Według amerykańskiej placówki, "istnieją zgodne doniesienia, że Putin jako premier nie znosi lub opiera się ogromowi pracy wymaganemu do pobudzenia rosyjskiej biurokracji do działania".
"Posiadający szerokie koneksje" Sergiej Guriew, rektor Nowej Szkoły Ekonomiki,powiedział Amerykanom, że Putin zdaje się być "roztargniony" lub "niezainteresowany", pozostawiając codzienny nadzór nad rządem Szuwałowowi. Guriew zauważał, że takie podejście do obowiązków negatywnie odbija się na walce rządu z kryzysem.
Jako przykład ambasada USA podaje przeciągające się prace nad rewizją budżetu. "W czasach większej stanowczości premiera, szybko zakończyłby on finansowe targi. Zamiast tego, ciągną się one od dwóch miesięcy w trakcie trwania najcięższego kryzysu finansowego dekady" -czytamy w depeszy z marca 2009.
W czasach większej stanowczości premiera, szybko zakończyłby on finansowe targi. Zamiast tego, ciągną się one od dwóch miesięcy w trakcie trwania najcięższego kryzysu finansowego dekady. depesza ambasady USA w Moskwie z 4 marca 2009
A dokumenty czekają...
Amerykański ambasador powołuje się na dwóch znanych analityków politycznych, pisząc, że Putin z niechęcią przyjeżdża do swojego gabinetu w Białym Domu (potoczna nazwa siedziby rządu - red.). "Jest wiele dokumentów oczekujących na podpis Putina, w tym tych dotyczących rządowego pakietu antykryzysowego. Brak podpisów powoduje spowolnienia w implementacji ważnych projektów" - czytamy w depeszy.
Beyrle dodaje, że "wiceprezes Fundacji Euroazjatyckiej Andriej Kortunow powiedział nam, że powszechnie wiadomym jest, że Putin nie lubi przychodzić do rosyjskiego Białego Domu, gdzie oczekują na niego stosy papierów dotyczące spraw małej wagi, na które Putin nie chce tracić energii". Problem w tym, że "system rosyjski bazuje na decyzjach przekazywanych z góry do dołu, a rezultatem braku działania Putina jest często jego paraliż".
Źródło: Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24