Amerykańskie władze nakazały wymianę czujników prędkości samolotach firmy Airbus. To właśnie te urządzenia mogły być powodem czerwcowej katastrofy nad Atlantykiem samolotu linii Air France, w której zginęło 228 osób.
Federalna Administracja Lotnicza poinformowała, że amerykańskie linie lotnicze używające samolotów Airbus A330 i A340 muszą w ciągu 120 dni wymienić w nich co najmniej dwie z trzech tzw. rurek Pitota.
Dotychczas w samolotach tego typu stosowane były instrumenty europejskiej firmy Thales. Teraz mają one być wymienione na czujniki wyprodukowane przez amerykańskiego Goodricha.
Nakaz obejmie 43 zarejestrowane w USA samoloty latające w liniach Northwest Airlines oraz US Airways.
Europejczycy też wymieniają
Władze lotnicze uzasadniają swoją decyzję "licznymi raportami", z których wynika, że rurki Pitota mogą się zablokować na dużych wysokościach podczas burz.
Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego wydała podobne rozporządzenie 31 sierpnia.
Nic nie wiadomo na pewno
Śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie katastrofy francuskiego Airbusa podejrzewają, że jej przyczyną mogło być oblodzenie czujników prędkości, które przekazały niepoprawne dane do komputerów pokładowych w momencie, kiedy samolot wleciał w burzę na wysokości 10 tys. metrów.
Śledztwo jest prowadzone w znacznej mierze na podstawie 24 automatycznie wygenerowanych informacji wysłanych z samolotu w ciągu ostatnich minut lotu. Wynika z nich, że w momencie katastrofy nie działał autopilot.
Nie wiadomo jednak, czy wyłączyli go piloci, czy wyłączył się sam, ponieważ otrzymywał sprzeczne dane o prędkości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24