Afganka zmuszona do ślubu z gwałcicielem. A on? Jest dumny, że ocalił ją przed hańbą


Najpierw została zgwałcona przez kuzyna swego męża. Potem wtrącono ją do więzienia za cudzołóstwo. Gdy dowiedział się o tym świat i zaczęły protestować organizacje praw człowieka, Gulnaz, żyjąca w niezwykle konserwatywnym społeczeństwie, została okryta jeszcze większą hańbą. Po wyjściu na wolność musiała poślubić swego gwałciciela. Urodziła mu już dwoje dzieci. Trzecie jest w drodze.

Gulnaz została zgwałcona przez kuzyna swego męża, gdy miała 16 lat. Asadullah - napastnik - był wtedy żonaty. Mąż nastolatki dowiedział się o tym i wyrzekł się jej, obarczając ją winą za gwałt - czyli postępując tak, jak od stuleci postępuje mężczyzna w społeczeństwie, które kobiecie oferuje jedynie podległą wobec mężczyzny rolę.

Zgwałcona i skazana

Gulnaz - osądzona i skazana za cudzołóstwo - trafiła do więzienia. Do niego trafił też gwałciciel, choć jego wyrok - również za cudzołóstwo - został szybko skrócony i mężczyzna wyszedł na wolność.

Obrońcy praw człowieka na całym świecie walczyli o wolność dla młodej Afganki i w końcu - uginając się pod falą krytyki i musząc się liczyć ze zdaniem Amerykanów, inwestujących w bezpieczeństwo Afganistanu miliardy dolarów - Hamid Karzaj, były prezydent kraju, ułaskawił Gulnaz.

Dziewczyna wyszła na wolność, ale nikt jej nie chciał. W skrajnie konserwatywnym społeczeństwie afgańskim na zawsze bowiem została obarczona piętnem grzechu, jaki "popełniła". Mąż powiedział, że już jej do siebie nie przyjmie. Rodzice też ją odtrącili.

"Nie chciałam rujnować życia swojej córki"

Jak mogła więc wyglądać jej przyszłość? Istniał tylko jeden scenariusz. Ten, z którego wypełnienia Asadullah jest dziś wyjątkowo dumny. Gwałciciel postanowił ożenić się z Gulnaz.

- Gdybym jej nie poślubił, zgodnie z naszą tradycją nie mogłaby wrócić do życia w społeczeństwie. Nie chcieli jej w domu również krewni. Teraz nie ma już tych problemów - mówi reporterce CNN, z którą zgodził się porozmawiać, dając też zgodę na rozmowę z Gulnaz.

Dziś 20-letnia dziewczyna jest matką dwójki dzieci Asadullaha i jego drugą żoną. Jest też po raz trzeci w ciągu czterech lat w ciąży. Wszyscy wspólnie żyją w jednym domu. Jej pierwsza córka - Smile - poczęta po gwałcie sprzed czterech lat - biega uśmiechnięta po domu.

Gulnaz nie patrzy w oczy mężowi, który rozmawia z dziennikarką. Potem sama może zabrać głos.

- Nie chciałam rujnować życia swojej córki i sama znaleźć się w położeniu bez wyjścia. Zgodziłam się za niego wyjść. Jesteśmy tradycyjnym narodem. Gdy przylgnie do nas zła sława, wolimy doznać śmierci, niż żyć z takim piętnem - mówi.

"Nie myślę już o tym więcej"

CNN przypomina jednak, że Gulnaz tylko pozornie dokonała "wyboru". W istocie go nie miała. Była prawniczka kobiety - Amerykanka Kimberley Motley, która starała się o azyl polityczny dla niej i jej córki za oceanem, mówi, że Gulnaz przegrała z niewiarygodną presją ze strony samych oficjeli rządowych. Urzędnicy mieli jej bowiem przez całe tygodnie przed podjęciem decyzji mówić, że jeżeli nie dostanie azylu i zostanie w Afganistanie, to "nikt jej ani jej córki nie obroni". - Dla Gulnaz - niewyedukowanej, młodej, samotnej matki niemającej wsparcia - byłaby to straszliwa walka o przetrwanie - tłumaczy Motley.

Gulnaz zna dzisiaj swoje miejsce w domu męża, który przed laty ją zgwałcił.

W 2011 r. opowiadała z przekonaniem o ataku, broniąc się w sądzie. Teraz mówi, że "krewni kazali jej zmyślać" - pisze CNN. - Jest teraz ze mną i wie już, że to, co się wtedy stało, nie było aż tak straszne, jak o tym mówiono - przekonuje reporterkę gwałciciel.

- Nie myślę już o tym więcej. Nie mam z nim (mężem) problemów i nie chcę myśleć o przeszłości. Moje życie jest w porządku. Jestem z niego zadowolona. Toczy się dalej - mówi.

- Nie mogłam spełnić swoich marzeń. Poślubiłam tego mężczyznę. Zerwałam kontakty z rodziną po to, by zapewnić przyszłość swojej córce - kończy.

W domu swego gwałciciela spędzi resztę życia.

Autor: adso/ja / Źródło: CNN