Afera Panama Papers na Islandii. Premier odchodzi, ale zostaje


Kilka dni po ujawnieniu gigantycznej afery Panama Papers, w którą zamieszany jest między innymi premier Islandii, Sigmundur Gunnlaugsson, szef islandzkiego rządu dzień po dniu wysyła niejasne, a nawet sprzeczne sygnały co do swoich planów politycznych.

Premier małego wyspiarskiego kraju znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak okazało się, że jego nazwisko pada w dokumentach kancelarii prawnej z Panamy wyspecjalizowanej w prowadzeniu firm offshore w rajach podatkowych. Z Panama Papers wynika, że jesienią 2007 roku Gunnlaugsson i kobieta, z którą się później ożenił, byli udziałowcami firmy Wintris Inc. na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Swoje udziały Gunnlaugsson przekazał potem żonie. Islandzkie władze o tym nie wiedziały.

Premier nie wie, co ma zrobić

Natychmiast po wybuchu afery dymisji premiera zaczęła się domagać opozycja. Dzień po ujawnieniu rewelacji, w poniedziałek, w proteście przed parlamentem w centrum stolicy kraju Reykjaviku uczestniczyło 10 proc. ludności kraju.

Sigmundur Gunnlaugsson w poniedziałek zapowiedział, że nie poda się do dymisji. We wtorkowy poranek przeszedł do kontrataku. Zagroził koalicji rządzącej, na czele której stoi, że rozwiąże parlament, jeżeli ta nie udzieli mu w tej sytuacji poparcia. Prawdopodobnie takiego zapewnienia nie uzyskał, jako że kilka godzin potem pojawił się u prezydenta kraju i zażądał rozwiązania parlamentu oraz rozpisania nowych wyborów. Prezydent odmówił.

We wtorkowy wieczór Olafur Ragnar Grimsson - wiceszef partii, z której wywodzi się Gunnlaugsson, a jednocześnie minister rybołówstwa i rolnictwa - powiedział, że doszło do porozumienia i premier złoży dymisję. Dodał, że on sam stanie na czele rządu, Gunnlaugsson wciąż będzie jednak szefem partii.

W nocy z wtorku na środę dziennikarz "Financial Times" Richard Milne dostał jednak w e-mailu oświadczenie kancelarii islandzkiego rządu, w którym stwierdzono, że Sigmundur Gunnlaugsson wcale nie podał się do dymisji.

Znalazło się tam sformułowanie, że premier "zasugerował swojej Partii Postępu, by wsparła jako jego zastępcę Grimssona", ale tylko na pewien "nieokreślony czas". "Premier nie zrezygnował" - dodano w oświadczeniu.

Nie wyjaśniono, jak rozumieć stwierdzenie o przekazaniu władzy przez premiera komu innemu i na jakiej podstawie dotychczasowy premier ma wciąż pozostawać premierem, robiąc sobie jedynie "przerwę" w sprawowaniu mandatu. Nie jest też jasne, dlaczego wiceszef Partii Postępu zapewniał we wtorek, że "premier złoży dymisję". Spotkanie partyjne odbyło się za zamkniętymi drzwiami.

Sigmundur Gunnlaugsson od trzech dni co kilka godzin zmienia zdanie w kwestii swojej przyszłości. To, w jak trudnym momencie się znajduje pokazał wywiad telewizyjny udzielony jednej z islandzkich telewizji, w czasie którego - po serii niewygodnych pytań - wstał i wyszedł z pokoju.

Autor: adso//rzw / Źródło: Politico, PAP

Tagi:
Raporty: