Przedstawiciele Korei Północnej z oburzeniem opuścili czwartkowy panel dyskusyjny w siedzibie ONZ na temat łamania praw człowieka w ich kraju. Delegaci zareagowali w ten sposób na na wyłączenie mikrofonu jednemu z nich, który przerywał panelistom i oskarżył USA o "mordowanie niewinnych czarnych".
Szef północnokoreańskiej dyplomacji Ri Song Czol chciał złożyć oświadczenie poza kolejnością - w momencie, gdy przemawiał pierwszy uciekinier z Korei Północnej Joseph Kim.
Z polecenia ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Samanthy Power mikrofon dyplomaty został wyłączony, a do sali konferencyjnej weszli ochroniarze. Wszyscy trzej dyplomaci z Korei Północnej w odpowiedzi na to wstali i opuścili pomieszczenie.
Gdy wychodzili, ich rodacy, którzy zbiegli z Korei Północnej, krzyczeli "Zamknijcie się!", "Wolna Korea Północna!", "Precz z Kim Dzong Unem!" i "Nawet zwierzęta wiedzą, że czeka się na swoją kolej!".
Radziecki "kontrargument" wciąż żywy
W trakcie panelu Ri oskarżył Stany Zjednoczone o "zabijanie czarnych", wskazując na ostatnie przypadki śmierci Afroamerykanów, o które są obwiniani policjanci z Baltimore i Ferguson. Według Ri te przypadki to dowód na to, że "Stany Zjednoczonym są światową stolicą łamania praw człowieka". Z kolei panel na temat praw człowieka w Korei Północnej to jego zdaniem "jednostronny teatr polityczny".
Samantha Power w odpowiedzi oskarżyła północnokoreańskich dyplomatów o "dokuczanie" panelistom. Tłumaczyła, że przedstawiciele reżimu zostali poinformowani, że będą mieli okazję przemawiać w dalszej kolejności.
- Zamiast tego, delegacja Korei Północnej wolała zagłuszać wyznania przemawiających uciekinierów - stwierdziła Power.
Opowieści z jądra ciemności
Uciekinier, któremu dyplomaci Korei Północnej chcieli przerwać, Joseph Kim, opowiedział jak w wieku 12 lat był świadkiem śmierci z głodu swojego ojca. Z kolei jego matka trafiła do obozu pracy za to, że udała się do Chin z siostrą Kima w nadziei, że jej córce uda się uciec z kraju.
Joseph Kim zaapelował do zgromadzonych delegatów, aby "kontynuowali swoje wysiłki mające na celu rzucenie światła na najciemniejsze aspekty najbardziej odizolowanego państwa na świecie".
Jay Jo, jako dziesięcioletnia dziewczynka, uciekła z matką do Chin po tym, jak babcia Jo umarła z głodu. Przed śmiercią, babcia Jo była zmuszona jeść trawę. Z kolei ojciec Jo skończył w obozie pracy za zbieranie resztek żywności.
Licząca sobie obecnie 28 lat Jay Jo wybuchła płaczem, gdy opowiadała o cierpieniach i głodzie, jakie musiała znieść jej rodzina. - Kiedykolwiek myślę o reżimie Kim Dzong Una, moją duszę wypełnia wściekłość - powiedziała.
- Prawdziwą bronią masowej zagłady w Korei Północnej jest to, jak traktują swoich ludzi - skomentowała Samantha Power.
Autor: fil//gak / Źródło: Reuters, france24.com