Władze miasta Chicago zgodziły się zapłacić 5,5 miliona dolarów kilkudziesięciu osobom, które w latach 70. i 80. były torturowane przez policję. - Mamy dość siły, aby przyznać się do błędów. Nareszcie staniemy twarzą twarz z przeszłością i rozliczymy ją - powiedział burmistrz Rahm Emanuel.
Decyzję o wypłacie odszkodowań podjęła w głosowaniu rada miasta. Był to efekt negocjacji pomiędzy prawnikami ofiar i władz miejskich, prowadzonych przy współudziale Amnesty International. - Chicago wykonało historyczny krok i pokazało krajowi oraz światu, że takie okropne zbrodnie jak tortury, nie powinny się przedawniać - powiedział Steven Hawkins z AI.
Zadośćuczynienie za stare winy
Odszkodowania mają być wypłacane kilkudziesięciu osobom spośród około 200, które w latach 70. i 80. były torturowane przez ówczesnego szefa chicagowskiej policji Jona Bruge'a i jego współpracowników. Przemocą wymuszali zeznania i przyznania się do winy. Bruge'a zwolniono stanowiska z 1993 roku i później skazano za kłamstwa pod przysięgą na temat metod stosowanych podczas przesłuchań. Nie zmieniło to jednak tego, że chicagowska policja ma kiepski wizerunek, zwłaszcza wśród mniejszości etnicznych, których przedstawiciele byli najczęściej ofiarami tortur. Przez lata władze miasta były pozywane przez osoby maltretowane przez funkcjonariuszy. Dotychczas Chicago zapłaciło im blisko 100 milionów dolarów w różnych procesach. Osoby, które już dostały jakieś pieniądze nie będą mogły się ubiegać o dodatkowe z ustanowionej teraz puli 5,5 miliona dolarów. Poza odszkodowaniami Chicago zgodziło się też wystawić pomnik ofiarom tortur, a także zapewnić opiekę psychologiczną oraz pomoc zawodową. Wiele osób, które dostały się w ręce Jona Bruge'a i jego podwładnych straciło zdrowie, wobec czego przez lata borykają się z biedą i nie mogą znaleźć dobrej pracy.
Autor: mk//gak/kwoj / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Debra Sweet