Spore kontrowersje towarzyszyły półfinałowemu biegowi kobiecej sztafety 4x100 metrów. Jedne z faworytek, Amerykanki zgubiły pałeczkę i wydawało się, że nie zobaczymy ich w finale. Nieoczekiwanie dostały jednak drugą szansę, którą wykorzystały.
O prawdziwej klęsce mogą mówić jedne z faworytek do złota w sztafecie, mistrzynie olimpijskie - Amerykanki. Sprinterki USA zgubiły pałeczkę na trzeciej zmianie. Ostatecznie reprezentantki USA dokończyły zawody. Z czasem 1.06,71 zajęły ostatnie miejsce.
Protest przyjęty
Po zakończeniu wyścigu Amerykanki złożyły odwołanie, uznając, że biegnąca w eliminacjach na drugiej zmianie Allyson Felix została potrącona przez zawodniczkę z Brazylii.
Sędziowie uwzględnili protest i zdecydowali się dać drugą szansę mistrzyniom olimpijskim z Londynu, kosztem ekipy gospodarza.
W efekcie reprezentantki USA pobiegły same, w niestandardowym wyścigu. Aby zakwalifikować się do finału, musiały mieć lepszy czas niż Chinki (42,70 s), które zajmowały ósme, ostatnie miejsce premiowane awansem. Najlepszy wynik w półfinałach zanotowały Jamajki (41,79).
Mistrzynie olimpijskie wykorzystały szansę. Startując same, na tym samym torze co kilka godzin wcześniej, uzyskały czas 41,77 dający im prawo występu w finale. W ten sposób miejsce w najlepszej ósemce straciły Chinki.
W finale na pewno nie wystąpi polska sztafeta w składzie: Ewa Swoboda, Marika Popowicz-Drapała, Klaudia Konopko i Anna Kiełbasińska, która z wynikiem 43,33 zajęła siódme miejsce w swojej półfinałowej serii.
Do finału kwalifikowały się po trzy zespoły z dwóch półfinałów oraz dwie ekipy z najlepszymi czasami.
Finał tej konkurencji odbędzie się o godz. 3.15 w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego.
Autor: lukl, dasz / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP