Igrzyska olimpijskie to nie tylko sportowa rywalizacja. W półfinale biegu na 5000 metrów udowodniły to Amerykanka Abbey D'Agostino i Nowozelandka Nikki Hamblin. Ten obrazek będzie kandydował do miana najpiękniejszego z Rio de Janeiro. Ma wielką szansę na zwycięstwo.
Stawka była duża - finał biegu na 5 km. Na 17 zawodniczek startujących w dwóch półfinałach, awans uzyskiwało po osiem najszybszych.
Z marzeniami o występie w nim szybko pożegnała się Hamblin. Na jednym z okrążeń Nowozelandka potknęła się i upadła na bieżnię. Pech chciał, że prosto pod nogi biegnącej tuż za nią D'Agostino. Amerykanka nie zdążyła jej minąć i nieszczęście gotowe.
Wzajemna pomoc
Rywalki zaczęły uciekać. D'Agostino, która pierwsza podniosła się po tym nieszczęśliwym zderzeniu, zamiast sama gonić przeciwniczki, podeszła do prowodyrki kraksy na bieżni i pomogła jej wstać. Po chwili obie wróciły na trasę, choć już bez szans na dogonienie rywalek.
Amerykance doskwierał ból kostki. Musiała przysiąść na bieżni. Gdy to zrobiła, Hamblin się zrewanżowała. Teraz to ona pomogła podnieść się obolałej przeciwniczce.
Obie zawodniczki niezwykły pokazały hart ducha i z ogromną stratą do reszty ukończyły rywalizację na dwóch ostatnich miejscach, po czym rzuciły się sobie w ramiona. Wynik nie był już ważny. Liczył się gest fair play.
Zrobił on duże wrażenie zarówno na wszystkich kibicach, którzy z podziwem pisali o obu zawodniczkach, jak i sędziach. W nagrodę Hamblin dostała miejsce w piątkowym finale. Gdyby nie kontuzja, także D'Agostino pewnie wzięłaby w nim udział. Ona bieżnię opuściła na wózku inwalidzkim.
- Ta dziewczyna pokazała, że duch olimpijski istnieje - powiedziała o niej Hamblin. - Nigdy nie zapomnę tej chwili. Kiedy ktoś spyta mnie, co wydarzyło się w Rio za 20 lat, to powiem o mojej historii - dodała.
Autor: lukl/twis / Źródło: sport.tvn24.pl