Znany w środowisku piłkarskim trener od przygtowania fizycznego Ryszard Szul kwestionuje sposób przygotowania polskiej reprezentacji do Euro 2012. - Trzeba było im dać odpocząć, jakoś zmotywować, żeby po sezonie nabrali ochoty do gry - wyliczał szkoleniowiec, który pracował w Wiśle Kraków i warszawskiej Legii.
Kadra Franciszka Smudy do turnieju przygotowywała się na zgrupowaniu w szwajcarskim Lienzu od 16 maja. Przez 12 dni pod wodzą odpowiedzialnego za przygotowania fizyczne trenera Remigiusza Rzepki poprawiali motorykę i wytrzymałość.
Ćwiczyli z gumami, dźwigali ciężary na siłowni. – Jeszcze tydzień takich zajęć i bym biegał tyłem – skarżył się zdziwiony rodzajem zajęć Robert Lewandowski.
Czy było widać u polskich piłkarzy poprawę motoryki i wytrzymałości już na Euro 2012? Z Grecją, Rosją i Czechami dobrze grali tylko najwyżej przez połowę.
Tego się nie poprawi
Sens pracy nad przygotowaniem fizycznym po sezonie, a temu służył obóz w Lienz, zakwestionował trener Ryszard Szul.
- Cechy motoryczne każdy z zawodników ma na stałym poziomie, już wytrenowanym we wczesnym etapie przygotowania zawodniczego. Wydolność i szybkość, te cechy w niewielkim stopniu się zmieniają - zauważył znany specjalista od przygotowania fizycznego.
Zapomnieli o odpoczynku
Dlatego - jak zauważył - lepiej było na obozie przed turniejem dać odpocząć piłkarzom, którzy byli najbardziej eksploatowani (np. nasza trójka z Borussii), a zaserwować treningi tym, którzy za wiele w trakcie sezonu się nie zmęczyli (np. Adrian Mierzejewski czy Paweł Brożek).
- Bardziej potrzebny był fizjolog, nie trener przygotownania fizycznego. Fizjolog, który zapanowałby nad regeneracją, podaniem jakiejś dobrej suplementacji - tłumaczył Szul.
Autor: twis / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA