Walka o życie dwuletniego chłopca, który spędził noc na mrozie. Jego organizm tak się wychłodził, że temperatura ciała spadła do 12 stopni. Chłopiec wyszedł z domu w mroźną noc w samej piżamce - znaleziono go dopiero po kilku godzinach kilkaset metrów dalej. Dziecko jest w ciężkim stanie, ale lekarze robią wszystko żeby je uratować.
Tę noc dwulatek miał spędzić u babci. Kobieta twierdzi, że zaglądała do niego, ale rano zorientowała się, że chłopca nie ma w łóżku. Wtedy zaalarmowała policję. Ostatecznie został znaleziony prawie 700 metrów dalej, za strumieniem.
Jest w śpiączce
- Leżał twarzą do ziemi. Miał tylko bluzeczkę i skarpetki - powiedział Michał Godyń z komisariatu Policji w Krzeszowicach, który od razu po znalezieniu chłopca, zaczął go reanimować. Ten trafił później do szpitala w Prokocimiu.
- Trwają działania mające na celu uratowanie życia tego dziecka - powiedziała rzeczniczka tego szpitala Magdalena Obert.
Lekarze mówią o skrajnej hipotermii. Temperatura jego ciała wyniosła tylko 12 stopni. Dzięki pracy płucoserca dwulatek miał już w poniedziałek 36 stopni.
Nadzieja wciąż jest, choć lekarze nie wiedzą w jakim stanie jest mózg dwulatka. Dowiedzą się dopiero, gdy wybudzą chłopca z śpiączki farmakologicznej.
Autor: lukl / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24