Przed meczem z teoretycznie najsłabszą w grupie Irlandią Północną ich kibice mocno wierzyli w zwycięstwo. Ukraińcy mieli wygrać efektownie. - Kto wyjdzie z grupy C? Ukraina i Polska - nie mieli wątpliwości. Pisze z Francji korespondent TVN24 i sport.tvn24.pl.
Ulewny deszcz i grad który, przeszedł nad Parc Olympique Lyonnais, po godzinie czwartkowego meczu nie podziałał jak zimy prysznic na ekipę Michaijły Fomienki. Piłkarze schowali się w tunelu. Żal było bardziej części ich kibiców, którzy nie dość, że dostali kawałkami lodu po głowie, to bardziej zdenerwowani byli przebiegiem boiskowych wydarzeń - Chcemy zagrać dla rodaków, dać im radość – powiedział przed turniejem Wiktor Kowalenko (Szachtar Donieck), nawiązując do trudnej sytuacji politycznej w kraju. Zastanawiam się, czy aby tych nastrojów nie pogorszyli.
Śmiech Ukraińców, przygoda Irlandczyków
Po przegranym meczu z Niemcami w ukraińskiej ekipie alarmu nie było. Wiadomo, mistrzowie świata, pierwszy mecz itp. Tym bardziej że gra Ukraińców wyglądała momentami bardzo przyzwoicie. W dwóch sytuacjach zabrakło tylko szczęścia, by piłka minęła linię bramki Manuela Neuera. - Wygramy z Irlandią, z Polską możemy zremisować – mówili mi wtedy kibice żółtej ekipy, licząc na awans. O awansie zapewniali mnie też jeszcze przed samym spotkaniem w Lyonie.
- Kto wyjdzie z grupy C? - pytałem kolejnych fanów w żółtych szalikach. W połowie odpowiedź zawsze była taka sama - Ukraina. Druga część zmieniała się w zależności od tego, czy ktoś rozpoznał, że jestem z Polski. - Ukraina i Polska - słyszałem.
Irlandczycy byli bardziej skłonni do żartów. - Wygramy cztery lub pięć do zera - słyszałem, pytając o wynik. A na poważnie? - Cieszymy się, że tu w ogóle jesteśmy, to dla nas po prostu przygoda – odpowiadali i po chwili zaczynali swoje przyśpiewki. Tak swoją drogą nie wiedziałem, że Irlandczycy to tak rozśpiewany naród. Co druga moja prośba o krótką rozmowę kończyła się małym - nazwijmy to - festiwalem Eurowizji. Zresztą bez zaczepiania też koncertowali, ale o tym następnym razem. Wracając do Ukraińców. Spytani w końcówce meczu, czy wierzą jeszcze w zwycięstwo nad Wyspiarzami, skwitowali to śmiechem. Wiem, że szanse na takie rozstrzygnięcie były bliskie zera, ale jaki polski kibic, w takiej sytuacji by się śmiał? Każdy i tak by przyznał, że za chwilę Milik, znaczy się Lewandowski, znów coś strzeli.
Zostało wiele biletów
Nastroje zatem dobre nie były. Właściwie to garstka ukraińskich kibiców zgromadzona w fan zonie w Lyonie po ostatnim gwizdku arbitra przeprowadziła swoją akcję skuteczniej niż Jarmołenko i Konopljanka razem wzięci. Trafili do bramek (wyjściowych) szybko i sprawnie. Fani raczej nie udali się też pod hotel Marriott Lyon, gdzie zakwaterowani byli piłkarze podczas swojego drugiego meczu na Euro. Tłumów nie było tam nawet przed meczem. Ciekaw jestem, czy w dużej liczbie będą wspierać swoją drużynę w Marsylii podczas ostatniego ich meczu z Polakami. Forma i wyniki ekipy Fomienki ich do tego nie zachęcą. Może przyciągnie chociaż cena biletów? Na starcie z Irlandią pod stadionem wejściówkę można było kupić za 25 euro! To chyba taniej niż jej cena detaliczna. Bilety są jeszcze w sprzedaży. Ale to chyba informacja przydatna bardziej dla polskich kibiców.
Autor: Kacper Sosnowski z Francji / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24