Uciekaliśmy z sikhem w niebieskim turbanie

Poniedziałek, 20 października Autostop - najtańszy i w opinii wielu, najlepszy sposób na podróżowanie w czasie wakacji. Taki sposób spędzania wolnego czasu wybrali Romek i Jonasz - ojciec i syn, miłośnicy podróżowania ze Szczecina. Byli już w Japonii, Francji, Szkocji i Mongolii. To już nie tylko sposób na wakacje, ale prawdziwa pasja.

Niegdyś bardzo popularny sposób podróżowania, autostop stracił ostatnio na atrakcyjności, głównie z powodu niebezpieczeństw, jakie może ze sobą nieść. - Tak, to prawda - potwierdza zapalony autostopowicz Roman Zańko ze Szczecina. Ale i tak każdego roku pakuje plecak i razem z synem Jonaszem wyrusza na kolejną wyprawę. Trudno byłoby im policzyć przygody, jakie przeżyli razem w trasie.

Syryjskie więzienie i pluszaki

- W Syrii zafundowano nam sześciodniowy pobyt w więzieniu - opowiada Roman. - W Chinach mieliśmy kłopoty z pytaniem o drogę, a w Mongolii obdarowaliśmy dzieci pluszakami - dodaje.

Uciekać jakąś rikszą

Jonasz uparł się by pojechać do Indii, bo chciał zobaczyć słonia. - Jakiś Hindus uderzył słonia kijem, to ja mu ten kij zabrałem i mu przywaliłem. To on się strasznie na nas zdenerwował i musieliśmy uciekać jakąś rikszą z jakimś sikhem w niebieskim turbanie - wspomina indyjskie przygody kilkuletni Jonasz.

Byli też w Japonii, Tybecie, Rosji i Indiach. Ale jak przyznają, na trasie zdarzają się trudne chwile, kiedy chce się wracać do domu. - Wysiadamy z samochodu i mówimy: zawracamy. Ale po chwili zmieniamy decyzję i zmierzamy dalej do naszego celu - mówi Roman.

Nie liczą kilometrów. Najważniejsze są dla nich przygody i ludzie, których spotykają w drodze. - Ale przygodę można przeżyć i w małym miasteczku leżącym niedaleko nas, a niekoniecznie na końcu świata -twierdzą autostopowicze.

Czytaj także: