De Lima stanął na najniższym stopniu podium 12 lat temu w Atenach. Wówczas został pozbawiony szans na złoto, choć kilka kilometrów przed metą prowadził.
W pewnym momencie wpadł na trasę Neil Horan, lubujący się w torpedowaniu imprez sportowych irlandzki ksiądz. Zaatakował maratończyka i go poturbował. Brazylijczyk, mocno poobijany, ukończył bieg na trzecim miejscu.
Za Pelego
Wczesnym rankiem czasu polskiego maratończyk zakończył sztafetę z ogniem olimpijskim, mimo że długo wydawało się, iż tego zaszczytu dostąpi Pele lub inny słynny przedstawiciel brazylijskiego sportu - tenisista Gustavo Kuerten.
- Wzięcie udziału w ten sposób w najważniejszym wydarzeniu sportowym świata, i to w ojczyźnie, jest warte może nawet więcej niż medal - cieszył się De Lima.
Zaproszenie miał otrzymać w ostatniej chwili, po wycofaniu się Pelego z powodów zdrowotnych. Przejął pochodnię z rąk koszykarki Hortencii Marcari, która z kolei otrzymała ją od Kuertena.
Igrzyska potrwają do 21 sierpnia.
Autor: twis / Źródło: PAP