Igrzyska XXX Olimpiady Londyn 2012 przechodzą do historii. Kibice z pewnością zapamiętają wyczyny jamajskiego sprintera Usaina Bolta i amerykańskiego pływaka Michaela Phelpsa. Polacy zaprezentowali się przeciętnie - zdobyli dziesięć medali, w tym dwa złote.
Phelps we wspaniałym stylu rozstał się z profesjonalnym sportem, zostając najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii. W Londynie zdobył cztery złote medale i dwa srebrne. Łącznie ma ich 22, w tym 18 złotych. Amerykanin zdetronizował radziecką gimnastyczkę Larysa Łatyninę, która pół wieku temu wywalczyła 18 medali, w tym dziewięć złotych.
Na pływalni w Aquatics Centre padło dziewięć rekordów świata, pięć kobiet, w tym jeden w sztafecie, i cztery mężczyzn. Aż cztery złote medale - i jeden brązowy - zdobyła rodaczka Phelpsa, 17-letnia Missy Franklin. Jeszcze mniej, zaledwie 16 lat, miała podwójna mistrzyni olimpijska Chinka Shiwen Ye. Obie pobiły rekordy świata.
Usain "Wielki" Bolt
Nie zawiódł również Usain Bolt. Podobnie jak przed czterema laty w Pekinie, także w Londynie zdobył trzy złote medale, na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4x100 m. Tym razem jego najgroźniejszym rywalem był rodak Yohan Blake, który odgrażał się, że w stolicy Wielkiej Brytanii odbierze koledze z ekipy miano najszybszego człowieka świata. Musiał się jednak zadowolić złotem w biegu sztafetowym, w którym Jamajczycy ustanowili rekord świata - 36,84.
Trzy złote medale na olimpijskiej bieżni zdobyła również amerykańska sprinterka Allyson Felix, a dwa bohater gospodarzy Mohamed Farah, który był najszybszy w biegach długich - na 5000 i 10 000 m.
Jednym rekord, drugim zawód
Lekkoatleci ustanowili w Londynie cztery rekordy świata. Oprócz jamajskiej męskiej sztafety 4x100 m, także amerykańska kobieca na tym dystansie, Kenijczyk David Rudisha w biegu na 800 m i Rosjanka Jelena Łaszmanowa w chodzie na 20 km.
Rekordy świata poprawiali w igrzyskach także ciężarowcy, strzelcy, łucznicy i kolarze torowi.
Wielu słynnych sportowców wróci jednak ze stolicy Wielkiej Brytanii bez złotych medali.
Caryca tyczki Jelena Isinbajewa nie zdołała sięgnąć po trzeci tytuł z rzędu, przegrywając z Amerykanką Jennifer Suhr i Kubanką Yarisley Silvą. Szwajcarski tenisista Roger Federer, który dwa tygodnie przed igrzyskami pokonał w finale Wimbledonu Andy Murraya, tym razem na tych samych kortach gładko uległ Szkotowi w meczu o złoto.
W niespodzianki obfitował turniej piłkarzy. Już po rundzie grupowej z rywalizacji odpadli Hiszpanie, a w finale Meksykanie pokonali Brazylijczyków, którzy jeszcze nigdy nie stanęli na najwyższym stopniu olimpijskiego podium.
Sporo kontrowersji
W Londynie, jak na każdych igrzyskach, nie brakowało kontrowersyjnych decyzji sędziowskich.
Chyba najbardziej skrzywdzona została koreańska szpadzistka Shin A Lam. W półfinale przegrała z Niemką Brittą Heidemann, mimo że na sekundę przed końcem dogrywki remisowała 5:5 i miała własny priorytet. Wystarczyło utrzymać ten wynik, aby awansować do finału. Sędziowie zezwolili Niemce na cztery próby ataku, aż w końcu trafiła rywalkę. Arbitrzy popełnili ewidentny błąd, ale decyzja nie została zmieniona, a załamana Koreanka, która długo nie chciała opuścić planszy, później przegrała pojedynek o trzecie miejsce i została bez medalu.
Do niezwykłej sytuacji doszło w konkursie rzucie młotem kobiet. Po próbie rekordzistki świata Betty Heidler młot poszybował ponad 77 metrów. Widziało to 80 tys. osób na stadionie i miliony przed telewizorami, tymczasem na tablicy wyników pokazano 72,34. Mistrzyni świata z Daegu nie mogła pogodzić się z całą sytuacją i długo stała przy sędziowskim stoliku, kwestionując zmierzoną odległość. Postanowiono zatem wziąć taśmę i dokonać ręcznego pomiaru, który wykazał 77,12. Tym samym wykonująca już honorową rundę Chinka została pozbawiona trzeciego miejsca na rzecz Niemki (druga była Anita Włodarczyk).
Chyba największym skandalem igrzysk było wykluczenie przez Międzynarodową Federację Badmintona (BWF) ośmiu Azjatek. Uznano, że manipulowały one wynikami meczów grupowych w turnieju debla, by w kolejnej fazie trafić na teoretycznie słabsze rywalki. Chodziło o pary z Chin, Indonezji i Korei Południowej.
Skuteczna pogoń USA, pękła "100"
W klasyfikacji medalowej długo prowadziły Chiny, które zdobyły najwięcej złotych krążków cztery lata temu. W ostatnich dniach igrzysk zdecydowanie lepiej spisywała się jednak ekipa USA i to ona powróciła na pozycję największej światowej potęgi w sporcie. Łącznie amerykańscy sportowcy zdobyli 104 medale, w tym złotych (Chiny łącznie 87, 38 złotych). Udany finisz Rosjan nie pomógł im obronić trzeciego miejsca z Pekinu - w Londynie lepsi od nich okazali się gospodarze.
Igrzyska XXXI olimpiady odbędą się za cztery lata w Rio de Janeiro.
Autor: bor//gak / Źródło: PAP