Środa, 3 sierpnia Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce służbowe samochody potraktowali jak taksówki i rozwozili nimi gości po policyjnej imprezie. Wielokrotnie łamali przy tym ograniczenia prędkości. Po tym, jak w poniedziałek sprawę nagłośnili reporterzy "Prosto z Polski", wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie wykorzystywania służbowych samochodów policyjnych do prywatnych celów.
Jak poinformowali w poniedziałek reporterzy programu "Prosto z Polski", kilka dni temu trzy kilometry pod Ostrołęką policjanci urządzili sobie imprezę z okazji święta policji. Dziennikarze TVN24 otrzymali od swoich informatorów listę gości. Wśród nich byli przedstawiciele innych komend policji oraz władze miasta. Reporterzy dostali także informację o numerach rejestracyjnych nieoznakowanych policyjnych radiowozów, które jak się później okazało rozwoziły gości z imprezy. Wszystko oczywiście na koszt podatników.
"Pierwsze ustalenia pozwoliły potwierdzić"
Po tym jak reporterzy programu "Prosto z Polski" nagłośnili tę sprawę, wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu wszczął postępowanie. - Pierwsze ustalenia kontrolerów pozwoliły potwierdzić to, że rzeczywiście samochody, które są pokazane w materiale TVN24 wyjeżdżały w tym dniu i to były nieoznakowane radiowozy - powiedział podinsp. Tadeusz Kaczmarek, rzecznik wojewódzkiej komendy policji w Radomiu. Jak przyznał, "materiał TVN24 został przygotowany bardzo skrupulatnie i oddaje prawdę obiektywną która tej nocy się działa".
Sprawy incydentalne"
- Kontrolerzy z Komendy Wojewódzkiej pojechali do Ostrołęki, zabezpieczyli materiały, przesłuchali osoby, które mogą mieć lub mają związek właśnie z tymi faktami ujawnionymi przez TVN24 - zapewnia także Kaczmarek.
Pytanie jak będzie z przesłuchaniem komendanta, który w dniu emisji pierwszego reportażu poszedł na miesięczny urlop. - To taki zbieg okoliczności, że komendant akurat od poniedziałku jest na miesięcznym urlopie? - dopytywali rzecznika policji reporterzy "Prosto z Polski". - Sądzę że tak, sierpień jest takim miesiącem urlopowym - przekonywał podinsp. Kaczmarek.
Jednak, jak zapewnia rzecznik Komendy Wojewódzkiej, to absolutnie nie będzie przeszkadzało w ustaleniu osób odpowiedzialnych za organizowanie "blue taxi".
Kaczmarek przekonuje także, że "takie kursy to są sprawy incydentalne". - Nasze samochody są przede wszystkim wykorzystywane do tego, aby służyć społeczeństwu, aby służyć zachowaniu bezpieczeństwa - zapewnia.
"To jest karygodne"
Po wyemitowaniu programu o "blue taxi" na antenie TVN24 w Ostrołęce zawrzało. - Od tego są taksówkarze. Niech jeżdżą sobie taryfą do domu. Jeśli ich stać na wódkę i zakąskę, to i na taryfę - mówi oburzony mężczyzna. Inny dodaje: "Jest to karygodne i nie powinno do tego dochodzić. Myślę, że tych przygód związanych policją w Ostrołęce jest zbyt wiele i zbyt głośno o nich".