Brazylia dzięki nim wygrała mecz otwarcia, Bośniacy przez nich jadą do domu, a Belgowie przy ich pomocy mogą świętować awans do 1/8 finału MŚ. Piłka nożna, to nie tylko piękne podania i gole, ale i błędy arbitrów. Tak wyglądały dwie pierwsze kolejki mundialowych zmagań, z perspektywy wpadek sędziowskich.
Brazylia - Chorwacja (3:1). Czyli karny z kosmosu Tą wpadkę trudno będzie przykryć jakimkolwiek innym błędem. Mecz otwarcia oglądany przez miliony osób na całym świecie i faul, który widział tylko jeden człowiek, niestety ten najważniejszy - arbiter główny Yuichi Nishimura. Fred upadł w polu karnym tak teatralnie, że japoński sędzia dał się nabrać i podyktował "jedenastkę". Do tego momentu Chorwacja remisowała z Brazylią 1:1 i wcale nie była zmuszona do rozpaczliwej defensywy. Kto wie, jak skończyłoby się to spotkanie, gdyby Nishimura nie popełnił błędu? A tak Canarinhos wykorzystali rzut karny, a następnie dołożyli jeszcze jedną bramkę i wygrali 3:1. Meksyk - Kamerun (1:0). Sędzia widział za dużo Za to spotkanie Giovani dos Santos powinien dostać nagrodę fair play. Pomocnik meksykańskiej reprezentacji zachował stoicki spokój, gdy sędzia dwukrotnie nie uznał prawidłowo przez niego zdobytej bramki. Za każdym razem arbiter liniowy dopatrywał się spalonego, którego nie było. Na szczęście Meksyk i tak wygrał 1:0, a feralny liniowy - Humberto Clavijo został po tym meczu odesłany przez FIFA do domu. Hiszpania - Holandia (1:5). Plama na honorze Obrońcy tytułu w dwóch pierwszych meczach strzelili tylko jednego gola. Jednak nawet tym trafieniem nie powinni się zbytnio chwalić. Gol Xabiego Alonso padł z rzutu karnego, którego sędzia nie miał prawa podyktować. Diego Costa pozazdrościł jednak umiejętności aktorskich Fredowi i, podobnie jak Brazylijczyk naciągnął sędziego na "jedenastkę". Co gorsza, prowadzący to spotkanie Nicola Rizzoli jeden błąd próbował naprawić drugim i uznał bramkę Holendrów po ewidentnym faulu na bramkarzu Hiszpanów- Ikerze Casillasie. Na szczęście wpadki arbitra nie miały większego wpływu na wynik, bo Oranje rozbili mistrzów świata i Europy aż 5:1. Argentyna Iran (1:0). Arbiter na drodze do niespodzianki Albicelestes zdobyli zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry, po pięknym strzale Messiego. Wcześniej, jednak, to ich rywale mogli wyjść na prowadzenie. W polu karnym Argentyny ewidentnie faulowany był Ashkan Dejagah, ale gwizdek sędziego Milorada Mażicia milczał. No cóż, czasami taki jest los piłkarskich kopciuszków. Szwajcaria - Ekwador (2:1). Liniowy zadbał o emocje do ostatnich sekund Sytuacja z tego spotkania może być argumentem dla tych, którzy twierdzą, że piłka stała się już za szybka dla ludzkiego oka. Ricardo Rodriguez dośrodkował w pole karne, futbolówkę między nogami przepuścił jeszcze jeden ze Szwajcarów, a Josip Drmić wpakował ją do siatki. Chorągiewka liniowego powędrowała jednak do góry sugerując, jakoby napastnik Helwetów był na spalonym. Drmić rzeczywiście był za linią obrony, ale tylko, gdy jego kolega z zespołu przepuszczał piłkę, w momencie zagrania Rodrigueza wszystko było zgodnie z przepisami. Szwajcarzy i tak jednak wygrali, ale zwycięską bramkę zdobyli dopiero w ostatniej minucie meczu. Bośnia i Hercegowina - Nigeria (0:1). Strzelili po golu, ale mecz wygrała Nigeria Takiego rozgoryczenia po błędzie sędziego nie było chyba w żadnym innym kraju. Edin Dżeko w pierwszej połowie strzelił gola, ale sędzia niesłusznie dopatrzył się spalonego. Po meczu bośniacka prasa sugerowała nawet jakoby arbiter Peter O'Leary, miał po meczu cieszyć się ze zwycięstwa razem z Nigeryjczykami. Belgia - Rosja (1:0) Drzemka sędziego
Mecz był tak nudny, że przed telewizorem można było usnąć. Chwila drzemki zdarzyła się niestety również arbitrowi. Felix Brych nie zauważył faulu Toby'ego Alderweirelda na Maksimie Kanunnikowie w polu karnym Belgów. Gdyby Niemiec zagwizdał w tej sytuacji, to może uratowałby Rosjan od porażki, a kibiców od kolejnych sennych minut na Maracanie.
Autor: drop/kwoj / Źródło: sport.tvn24.pl