Wiersz nadesłany przez widza Szkła Kontaktowego z dystnasem komentujący sytuację w kościele.
Serce biskupa się rani - Prymasa w polskim kościele. Lubią chłopczyków kapłani a prasa jęzorem miele.
Że pedofilia się szerzy, że jakieś popędy nieładne. Biskup i tak nie uwierzy.
Twierdzi, że ploty szkaradne. Więc przed kamerę się wpycha i do rodaków tak woła: "Ze sprawą jednego oprycha nie łączyć całego kościoła."
Otóż biskupie łaskawy, twa wiedza jest bardzo skromna. Nie pojedyncze to sprawy. Ich liczba niestety ogromna.
Irlandia nie dawno była tą plagą wprost rozszarpana. I Ameryka tym żyła. Ostatnio Dominikana.
Z resztą przy polskim udziale: nuncjusza i paru innych. A kościół w pracy nawale nie może odnaleźć winnych.
Oceny się teraz prosi ta watykańska obstrukcja. Kto za to winę ponosi? Papieska przecież instrukcja!
By smród się nie rozprzestrzeniał, haniebne te incydenty, na tajemnicę zamieniał nasz rodak, niedługo święty.
Niektórzy wyszli z tym marnie. Jak biskup w warszawskiej Pradze. Instrukcji przestrzegał starannie bo miał ją wciąż na uwadze.
I była dla ludzi uciecha, że nie natknęła go zorza. Bo zdjął poczciwego Wojciecha, zostawił drania Grzegorza.
Morał się taki przyplątał, choć innych może być kupa. Jak będzie kościół wyglądał? Tak właśnie jak rym do biskupa!
Nadesłał Pan Paweł