W fatalnych nastrojach byli polscy piłkarze ręczni po półfinałowej przegranej z Danią w turnieju olimpijskim. Podkreślają jednak, że zrobią wszystko, by pozbierać się na mecz o brązowy medal z Niemcami. - Jeżeli będziemy rozpamiętywać tę porażkę i płakać, to nie będziemy mieli szans - podkreślili.
Jeśli mecz z Chorwacją w ćwierćfinale był dramatyczny i trzymał do końcowych sekund w napięciu, to w półfinale polscy szczypiorniści zgotowali kibicom prawdziwy dreszczowiec. Znowu bohaterem biało-czerwonych był bramkarz Piotr Wyszomirski, którego fenomenalne interwencje w drugiej połowie i 48 procent skuteczności w całym meczu podtrzymywały nadzieję, że awans do finału jest możliwy.
Dwie sekundy przed końcem regulaminowego czasu z niewiarygodnej pozycji trafił Michał Daszek. Ostatnie słowo należało jednak do rywali, którzy wygrali ostatecznie 29:28.
Rozgoryczeni
- Przegraliśmy jedną bramką i to najbardziej boli. Było widać, ile siły chłopaki zostawili na boisku, jakie emocje były po meczu, jaka złość była w nich. Wiedzieliśmy, że Duńczycy byli zdecydowanymi faworytami tego spotkania. W drugiej połowie to my mieliśmy szansę. Niestety się nie udało - przyznał z żalem bramkarz polskiego zespołu Sławomir Szmal.
Zdaniem selekcjonera Polaków, kluczowy wpływ na wynik miał sam początek spotkania. - Nie wykorzystaliśmy czterech lub pięciu sytuacji sam na sam z bramkarzem. To były stuprocentowe okazje, po których powinniśmy mieć dwie-trzy bramki przewagi. Potem było nam bardzo ciężko gonić rywali. Pod koniec natomiast nie dopisało nam szczęście, bo Duńczycy zbierali wszystkie piłki po interwencjach bramkarzy. Przez pierwsze 2,5 minuty dogrywki zagraliśmy słabo, ale przede wszystkim zabrakło nam nieco szczęścia w regulaminowym czasie gry - przyznał Talant Dujszebajew.
W niedzielę Polacy zagrają mecz o brązowy medal przeciwko Niemcom, którzy w półfinale musieli uznać wyższość Francji. Po emocjonującej końcówce przegrali w takim samym stosunku jak biało-czerwoni ze Skandynawami.
- Nie pozostało nam nic innego jak podnieść rękawicę. Musimy wyrzucić ostatni mecz z głowy, zagrać najlepiej jak potrafimy i zdobyć medal. Na pewno ciężko będzie zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Ciężko mi się pozbierać i szkoda, bo byliśmy tak blisko, a jednak daleko. Zabrakło nam jednej bramki, ale trzeba wyciągnąć wnioski i iść naprzód - dodał Przemysław Krajewski.
Czas na rewanż
Przeciwko mistrzom Europy Polacy grali już w fazie grupowej i przegrali wówczas 29:32. - Musimy jak najszybciej zapomnieć o meczu z Duńczykami, bo za ponad 30 godzin będziemy walczyli o brązowy medal. Jeżeli będziemy rozpamiętywać tę porażkę i płakać, to nie będziemy mieli szans z Niemcami. Przeanalizujemy błędy, jakie popełniliśmy w meczu grupowymi z Niemcami i zastanowimy się, co możemy zrobić lepiej, abyśmy w niedzielę byli szczęśliwi - dodał Dujszebajew.
- Przed nami spotkanie o trzecie miejsce i nie mamy nic do stracenia. Niemcy mogą mieć za dużo luzu w głowie. W końcu pokonali nas w fazie grupowej i startujemy z pozycji, gdzie możemy ich czymś zaskoczyć. Mamy mało czasu, żeby się zregenerować, ale na takim turnieju jest to normalne. Na kolejne spotkanie wyjdziemy bardzo zmobilizowani, żeby zdobyć medal dla Polski - podkreślił Michał Daszek.
To on szalonym rzutem na trzy sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry dał Polakom dogrywkę...
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl