To chyba najbardziej zaskakujący bohater w historii finałów mistrzostw Europy. Dla portugalskiego snajpera Edera gol strzelony w dogrywce Francuzom, decydujący o tytule, był pierwszym w turnieju i dopiero czwartym w reprezentacji. Jak się okazuje fantastyczne chwile w doliczonym czasie gry przepowiedział mu Cristiano Ronaldo.
29-letni Eder w finale zameldował się dopiero pod koniec drugiej połowy. Do siatki trafił w 109. minucie dogrywki. Na boisku nie było już tego, na którego Portugalia liczyła najbardziej - Cristiano Ronaldo, którego na początku spotkania wyeliminowała kontuzja.
"Dał mi siłę"
Kapitan Portugalczyków najważniejsze chwile przed rozpoczęciem dodatkowego czasu gry spędził jednak razem ze swoimi kolegami. Tak jak miało to miejsce przy okazji wcześniejszych spotkań, motywował ich przy ławce. Zwrócił się też bezpośrednio do Edera.
- Cristiano powiedział mi, że strzelę zwycięskiego gola. Dał mi siłę i pozytywną energię. To trafienie było niezwykle ważne - mówił po meczu autor decydującego gola.
Eder przez ostatnie lata był w cieniu największych gwiazd. Teraz w końcu znalazł się na ustach całego kraju. W kadrze zadebiutował w 2012 roku. Na mundialu w Brazylii zaliczył epizod. We Francji także długo odgrywał marginalną rolę. Do niedzielnego starcia na Stade de France na boisku spędził zaledwie trzydzieści minut.
"Portugalia tego chciała"
Choć było to dopiero jego czwarte trafienie w 29. meczu w narodowych barwach, tą jedną bramką w historii portugalskiej piłki zapisał się na zawsze.
- To wspaniała chwila. Nasz zespół pracował bardzo ciężko. Wiedzieliśmy, że rodacy nas wspierają. Walczyliśmy z ogromna siłą, byliśmy niesamowici. Myślę, że zasłużyliśmy na tytuł ze względu na pracę, jaką włożyliśmy - wszyscy piłkarze i cała ekipa. Portugalia chciała tego tytułu od tak dawna. Gratulacje dla każdego z nas - dodał.
Autor: TG/kk / Źródło: sport.tvn24.pl, Reuters