"Ralf Demolka" może się okazać czarnym koniem tegorocznych Oscarów. Choć bukmacherzy zgodnie wyżej notują "Meridę Waleczną" i "Frankenweenie", czyli dwie pozostałe animacje ze stajni Disneya, to uwielbienie publiczności może przeważyć na korzyść niecodziennej historii o bohaterach gier wideo.
"Ralf Demolka" to "Toy Story" świata cyfrowej piaskownicy. Bohaterami filmu są postaci z gier, których prawdziwe życie rozpoczyna się wraz z zamknięciem drzwi salonu arcade. I tak, jak "Toy Story" było hołdem złożonym zabawkom i dziecięcej wyobraźni, tak "Ralf Demolka" hołduje kulturze interaktywnej rozrywki. Reżyserowi "Ralfa Demolki" z kolegami z Pixara dotąd jednak nie było po drodze. Kiedy tamci tworzyli kolejne, ciepłe, choć niepozbawione pazura familijne animacje cyfrowe, czym nie tylko budowali potęgę swojego studia, ale też od zera wykuwali nową gałąź kinematografii, Rich Moore przy stole kreślarskim rysował kolejne kadry "Simpsonów" a potem "Futuramy" i nasiąkał absurdem przelewanym przez Matta Groeninga. Ten wpływ odbija się w jego własnym filmie. Film Moore’a ma zdaniem bukmacherów mniejsze szanse na statuetkę niż "Merida Waleczna" i "Frankenweenie", choć jednocześnie notowany jest wyżej niż "ParaNorman" i "Piraci". Jeśli jednak spojrzeć na kilka zestawień, to sytuacja zaczyna się komplikować. Jak podaje serwis Box Office Mojo, od swej premiery w listopadzie "Ralf Demolka" zarobił już niemal 370 mln dol. Na "Frankenweenie" Tima Burtona widzowie do dzisiaj wydali 67 mln dol. Niekwestionowanym liderem zestawienia jest "Merida" Pixara z 520 mln na koncie. Gdyby jednak sugerować się ocenami filmów, to na prowadzenie wysuwa się właśnie "Ralf...". Jak wskazują internetowe agregatory opinii na stronach IMDB.com i Rotten Tomatoes, kiedy w recenzjach krytyków wszystkie trzy filmy z wytwórni Disneya oceniane są podobnie, widzowie zdecydowanie wskazują na "Ralfa Demolkę".
Nominacje:
Najlepszy pełnometrażowy film animowany - Rich Moore
Autor: ŁUD/kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Disney.pl