Potężni mężczyźni, wielkie emocje i mocne słowa. Działo się na olimpijskim pomoście w zawodach sztangistów w kategorii powyżej 105 kg. W pewnym momencie zrobiło się nerwowo. Irańczycy poczuli się oszukani przez sędziów, a do akcji wkroczyła ochrona.
Tytułu bronił Behdad Salimikordasiabi. W rwaniu Irańczyk pobił nawet rekord świata - 216 kg. O kilogram poprawił wynik uzyskany chwilę wcześniej przez rywala do złota Gruzina Łaszy Tałachadzego. Co z tego. Salimikordasiabi w ostatecznym rozrachunku i tak nie był klasyfikowany, bo w podrzucie palił kolejne próby. Za drugim razem wpadł w szał, bo pierwotnie sędziowie uznali, że wszystko zrobiono zgodnie ze sztuką tego sportu. Do tego momentu prowadził, złoto miał na wyciągnięcie ręki. Nad rywalem z Gruzji miał przewagę czterech kilogramów. Po kilkudziesięciu sekundach sędziowie zmienili zdanie. Dopatrzyli się, że "Salimi" nie wyprostował lewej ręki. Irańczyk podszedł do trzeciej próby, miał sztangę na piersi, ale podrzutu w ogóle nie wykonał. Odrzucił ciężar, niewykluczone, że z powodu roztargnienia decyzją sędziów.
Wezwano ochronę
Sztangiście i jego trenerowi puściły nerwy. Zaczęli oskarżać jury o spisek. Wezwano nawet ochronę, żeby zapanowała nad sytuacją. W pewnym momencie załamany "Salimi" usiadł na podłodze olimpijskiej hali i zaczął rozpaczać. Początkowo głośno wyrażał swoje niezadowolenie, później już tylko ocierał łzy. - To spisek. Wśród sędziów są nasi wrogowie. Oni zabrali mu medal - złościł się trener Sajjad Anoushiravani. Złoto zdobył Tałachadze (w sumie uzyskał 473 kg, dzięki czemu pobił 16-letni rekord świata), srebrny medal zgarnął Ormianin Gor Minasjan, a brązowy kolejny Gruzin Irakli Turmanidze.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl