Usain Bolt w formie. Do półfinału olimpijskiego sprintu wbiegł na luzie. Przed metą pozwolił sobie nawet zwolnić i spojrzeć w oczy rywalom. Jakby chciał podkreślić, kto tu jest najszybszym człowiekiem na ziemi.
Bolt przyleciał do Brazylii oczywiście po złoto. Potrójne - bo mierzy nie tylko w wygranie sprintu. Wystartuje jeszcze na 200 m i w sztafecie 4x100 m.
Pierwszy bieg już za nim. Eliminacyjny na setkę. Zaczął tradycyjnie - ociężale, bo nie ma perfekcyjnego czasu reakcji. Ale z każdym kolejnym metrem Jamajczyk się rozkręcał, a gdy objął prowadzenie, niedaleko mety, zwolnił. Tak by móc spojrzeć na Andrew Fishera, który ośmielił się przez dłuższy moment prowadzić.
Na koniec kręcił nosem. - To nie był najlepszy bieg. Byłem jakiś taki powolny - narzekał.
Najszybszy Gatlin
Bolt wygrał swój bieg z czasem 10,07. Nie był to najlepszy wynik eliminacyjny. Najszybszy był Amerykanin Justin Gatlin (10,01), szybsi od Jamajczyka byli jeszcze Ben Youssef Meite z Wybrzeża Kości Słoniowej (10,03) oraz Kanadyjczyk Andre De Grasse (10,04).
Półfinały i finał w nocy z niedzieli na poniedziałek.