Wielkie emocje czekają dziś fanów polskiej reprezentacji. Biało-czerwoni we Wrocławiu zmierzą się z Czechami. Jeśli ich pokonają, Polska wyjdzie z grupy. Także w sobotę o ćwierćfinał, tyle że w Warszawie, walczyć będą Rosjanie z Grekami. - Mecz z Rosją dał nam sportową pewność siebie - przekonywał w TVN24 Tomasz Rząsa.
Decydujące mecze grupy A piłkarskich mistrzostw Europy zostaną rozegrane dziś we Wrocławiu i w Warszawie. Polscy piłkarze po raz pierwszy w historii mogą awansować do ćwierćfinału Euro. Biało-czerwoni wyjdą z grupy, jeśli pokonają we Wrocławiu mających punkt więcej Czechów.
- Musimy się skoncentrować i podejść z dużym szacunkiem i respektem do przeciwnika. Wielu kibiców już liczy gole które strzelimy i które dadzą nam upragniony awans. My jednak studzimy te zapały, mówimy spokojnie, rozegrajmy mecz i zwyciężmy - powiedział Tomasz Rząsa, dyrektor reprezentacji Polski ds. kontaktów z mediami, w sobotę rano na antenie TVN24, w programie "Wstajesz i weekend".
- Zawodnicy są spokojni i skoncentrowani. Mecz z Rosją dał nam sportową pewność siebie, że jesteśmy w stanie powalczyć z najlepszymi - dodał.
Czekamy na Perquisa i Polanskiego
Nadal nie wiadomo jednak, kto stanie w polskiej bramce - Przemysław Tytoń czy Wojciech Szczęsny. To jednak kłopot bogactwa, bowiem obydwaj bramkarze prezentują wyrównany, wysoki poziom. Większym problemem wydają się być kontuzje graczy z pola. Chodzi o Eugena Polanskiego, Damiena Perquisa i Dariusza Dudki. Wygląda na to, że ich losy ważyć się będą do ostatnich chwil.
- Czekamy na tych naszych kontuzjowanych zawodników, jak zareagują ich organizmy po wczorajszych zajęciach. Uczestniczyli w nich wszyscy, najlżejszy trening miał Damien (Perquis - red.) - stwierdził Rząsa na kilka godzin przed meczem.
Mecz obejrzy 10 tys. Czechów i prawie trzy razy tyle Polaków. Na widowni mają zasiąść: prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz byli prezydenci: Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Na mecz do Wrocławia przyjedzie również książę Monako Albert II Grimaldi. Prawdopodobnie na meczu nie będzie wcześniej zapowiadanego prezydenta Czech Vaclava Klausa.
Kibice szykują polskiej drużynie niespodziankę w postaci stumetrowej sektorówki. Gigantyczna biało-czerwona flaga zostanie rozwinięta, gdy na Stadionie Miejskim zabrzmi Mazurek Dąbrowskiego. (PAP)
Początek spotkania o godz. 20.45.
Czeska niewiadoma
Czesi to największa zagadka grupy A. W pierwszym spotkaniu przegrali wysoko z Rosją 1:4, ale w drugim pokonali Grecję 2:1, strzelając oba gole już na początku spotkania. W polskiej ekipie, po dwóch remisach 1:1, panuje optymizm - wszyscy są zgodni, że biało-czerwoni mają więcej atutów w ofensywie niż rywale. Polscy piłkarze pięciokrotnie w historii grali z Czechami (nie licząc meczów z Czechosłowacją), w tym dwukrotnie u siebie. Oba spotkania - w 1999 roku w Warszawie i w 2008 roku w Chorzowie - biało-czerwoni wygrali 2:1.
Rosjanom wystarczy remis
Także o godz. 20.45, na Stadionie Narodowym w Warszawie, rozegrany zostanie mecz Rosja-Grecja. Rosja, która pokonała Czechy 4:1 i zremisowała z Polską 1:1, ma kilka możliwości awansu. Podopieczni Dicka Advocaata zagrają w ćwierćfinale, jeśli wygrają, zremisują lub - w przypadku remisu w meczu Polski z Czechami - przegrają z Grekami różnicą mniejszą niż pięć goli. Z kolei Grecy potrzebują zwycięstwa. Co ciekawe, Grecy i Rosjanie grali ze sobą w grupie podczas dwóch ostatnich turniejów o mistrzostwo Europy, w Portugalii (2004) i Austrii (2008). W obu przypadkach lepsi byli Rosjanie - nawet w 2004 roku, gdy Grecy zdobyli złote medale. Wówczas w meczu grupowym Rosjanie wygrali w Faro 2:1, a cztery lata później w Salzburgu 1:0. Kibice ostatnie mecze grupy A będą mogli śledzić także w Strefach Kibica.
Autor: nsz/bor/kdj / Źródło: TVN 24