Piątek, 01 marca - Nikt nie robi tego ortodoksyjnie. Nikt nie robi tego przez 5 dni po 7 godzin. Bo tak to powinno być - mówi do kierowców ciężarówek jeden z wykładowców i od razu przestrzega przed dzieleniem się z innymi, że 35 godzinne obowiązkowe szkolenie trwało np. dwie. "Prosto z Polski" ujawnia, jak łamią prawo wykładowcy na zajęciach dla prowadzących tiry.
Szkolenia służące podniesieniu bezpieczeństwa na drodze i zaznajomieniu się ze zmieniającymi się przepisami, kierowcy samochodów ciężarowych muszą przechodzić co pięć lat. Zajęcia organizowane są przez Ogólnopolskie Zrzeszenie Pracodawców Transportu Drogowego.
"Macie fart jak cholera"
Zgodnie z przepisami wykłady powinny trwać 35 godzin. Dowodem uczestnictwa jest podpis na liście obecności. Nagrania, do których dotarł reporter "Prosto z Polski", wskazują, że te zasady raczej nie są przestrzegane.
- Nikt nie robi tego ortodoksyjnie. Nikt nie robi tego przez 5 dni po 7 godzin. Bo tak to powinno być - mówi jeden z wykładowców na nagraniu. - Macie fart jak cholera. Minimum trzy dni musicie siedzieć, a tu tylko dwa - stwierdza inny instruktor.
"Pan wypełnia za kolegę?"
Z filmów wynika, że także lista obecności nie jest restrykcyjnie sprawdzana. - Oficjalnie pięć dni szkolenia. Każdy z panów już dzisiaj może podpisać pięć dni - mówi wykładowca. W tym przypadku były komendant Wydziału Ruchu Drogowego w Kielcach.
- Pan wypełnia za kolegę - pyta instruktor? - Nie, nie - odpowiada kursant. - Ale niech się pan za niego tam podpisze - poleca wykładowca.
Porady życiowe
Jedyny instruktor, który zgodził się porozmawiać z reporterem i pokazać twarz, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystkie swoje szkolenia fotografuję z czasem zapisu moich wykładów - mówi Janusz Trojanowski ale nie chce porównać swoich nagrań z tymi, które ma reporter. A widać na nich, jak podczas wykładu mężczyzna m.in. przestrzegał kierowców, by nikomu nie mówili, że szkolenie było krótsze. Zwłaszcza w czasie rozmów przez CB-radio, których słucha policja.
- Dwa lata pierdla za to grozi, więc tu już jest konkretne zagrożenie dla każdego z nas. Dla mnie również - przestrzega wykładowca.
Inny z wykładowców poleca mieć w kabinie książkę, którą wydał Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego. - Leży w kabinie, to będzie inaczej z tobą rozmawiał (inspektor - red.). Aha i jeszcze pozdrów OZPTD - sugeruje mężczyzna.
Trzej wykładowcy reprezentowali Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego.
"Jak się nie zrobi porządku..."
W środę "Prosto z Polski" opublikowało szokujące nagrania ze szkoleń kierowców tirów organizowanych przez Ogólnopolskie Zrzeszenie Pracodawców Transportu Drogowego.
Ich uczestnicy uczą się m.in., jak rozpychać się tirem na drodze. Wykładowcy nakłaniają ich, aby w razie zagrożenia na drogach nie narażali ładunku, tylko powodowali wypadek. Mają "walić po osobówce", bo jest "poniżej nóg".
- Jak się nie zrobi porządku w szkoleniach, to tak będzie. To wszystko od władz zależy - smutno konstatuje Bolesław Milewski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Wiadomo, że trzech szkoleniowców, których dekonspirują nagrania, już zostało zwolnionych z pracy. Dyrektor odpowiadający za jakość wykładów został natomiast zawieszony.
W piątek po południu minister infrastruktury Cezary Grabarczyk złożył zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby prowadzące zajęcia szkoleniowe dla kierowców tirów. Zarzuca w nich "poświadczanie nieprawdy w dokumentacji", a także dokonania "przestępstwa polegającego na podżeganiu do popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji".