Rywalizacja o koronę króla strzelców mistrzostw świata trwa w najlepsze, a jej kolejne odcinki zapowiadają się ekscytująco. Mocno wygląda kandydatura Cristiano Ronaldo, ale gorszy nie chce być Romelu Lukaku, który w sobotę dorzucił kolejne trafienia, bijąc jednocześnie kilka reprezentacyjnych rekordów.
Snajper Belgów zdobył dwa gole w inauguracyjnym meczu z Panamą. Dubletem popisał się też w kolejnym, z Tunezją. Został tym samym pierwszym zawodnikiem od 1986 roku, który w dwóch kolejnych meczach mundialu zdobywał co najmniej dwie bramki. W Meksyku dokonał tego Diego Maradona.
Przed legendą
Cztery trafienia już teraz stawiają Lukaku na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o zdobycze bramkowe poszczególnych graczy Belgii na jednym mundialu. Właśnie wyprzedził Jana Ceulemansa (1986) i Marca Wilmotsa (2002), którzy strzelali trzy razy. Z Wilmotsem zrównał się w ogólnej klasyfikacji mundiali. Mają po pięć trafień, Lukaku otworzył bilans jeszcze cztery lata temu w Brazylii.
W obecnym turnieju łup ma imponujący. Ale wrażenie robi też styl w jakim tego dokonał. Na wszystko zapracował oddając łącznie pięć strzałów.
Regularności nie można mu odmówić już od kilkunastu miesięcy. W ostatnich dwudziestu meczach w reprezentacji do siatki trafiał 23 razy.
Zasłużony odpoczynek
W sobotę dorobek Lukaku mógł być większy. Snajper Manchesteru United, oszczędzany zapewne na najważniejszy grupowy mecz z Anglikami, zszedł z boiska już po godzinie gry.
Zastąpił go Michy Batshuayi, który w odstępie pięciu minut zmarnował trzy stuprocentowe szanse. W Belgii nikt nie może mieć już wątpliwości, kto jest snajperem numerem jeden reprezentacji.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl