Koniec ery polskiego chodu?

 
Włoch Alex Schwazer przechodząc linię męty na stadionie olimpijskim nie krył łez radości
Źródło: PAP/EPA

Wraz z odejściem Roberta Korzeniowskiego na sportową emeryturę odeszły także czasy gdy chód sportowy był dla nas źródłem wielkich radości. W Pekinie na dystansie 50 kilometrów Polacy wypadli nieźle, ale od podium byli daleko.

Od lewej "złoty" Alex Schwazer, "brązowy" Denis Nizhegorodov i "srebrny" Jared Tallent na ostatnich kilometrach wyścigu (fot: PAP/EPA)
Od lewej "złoty" Alex Schwazer, "brązowy" Denis Nizhegorodov i "srebrny" Jared Tallent na ostatnich kilometrach wyścigu (fot: PAP/EPA)
Źródło: PAP/EPA

Konkurencję na najdłuższym dystansie wygrał Włoch Alex Schwazer, który mimo upalnej pogody uzyskał świetny wynik 3:37.09, co jest nieoficjalnym rekordem igrzysk.

Przez większą część dystansu najlepszy z Polaków - Grzegorz Sudoł plasował się na piątym, szóstym miejscu. W końcówce jednak osłabł i spadł na dziewiątą pozycję.

CZYTAJ WIĘCEJ O WYNIKACH POLSKICH DŁUGODYSTANSOWCÓW

Wyprzedził go między innymi Rafał Fedaczyński, który z każdym kilometrem szedł coraz szybciej i ostatecznie przesunął się z 46. miejsca na ósme. Trzeci z reprezentantów Polski, Artur Brzozowski, został przez sędziów zdyskwalifikowany po około 15 kilometrach.

Faworyt dopiero trzeci

Srebrny medal zdobył Australijczyk Jared Tallent, a na najniższym stopniu podium stanął rekordzista świata w tej konkurencji Rosjanin Denis Niżegorodow.

Po piętnastu kilometrach uformowała się czteroosobowa czołówka, której ton nadawał uważany za faworyta tej konkurencji Niżegorodow. Rosjanin otrzymał jednak dwa ostrzeżenie i nie mógł podjąć ryzyka na ostatnich kilometrach, by walczyć o złoty medal.

Oprócz trójki medalistów, w tej grupie znajdował się Chińczyk Jianbo Li, który jednak w końcówce nie wytrzymał tempa i spadł na 14. miejsce.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: