Ależ walka, ależ emocje, do ostatnich metrów! Dwójka podwójna w składzie Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj sięgnęły w Rio po olimpijskie złoto. To największy sukces w historii kobiecego wioślarstwa w Polsce.
Fularczyk cztery lata temu w Londynie sięgnęła po olimpijski brąz. Pływała wtedy z Julią Michalską. Dużo się od tego czasu zmieniło. Michalska urodziła dziecko. Powrót do sportu okazał się zbyt trudny i wyboisty, więc zakończyła karierę. Fularczyk po imprezie w Londynie postanowiła, że będzie zasuwać do następnych igrzysk.
Wrócić na podium
W deklaracjach przed Rio była bardzo ostrożna, choć otwarcie zapowiadała, że motywację ma ogromną i chciałaby wrócić na podium, najlepiej na wyższy stopień niż poprzednio. Wyszła za mąż, zaczęła pływać w parze z Madaj. - Jestem starsza, bardziej doświadczona, a czy mądrzejsza? Trzeba by się zastanowić. Mam inne nastawienie, nabrałam pewności siebie, której wcześniej ciągle brakowało - tłumaczyła. W Rio panie czuły się dobrze, mówiły, że są w życiowej formie. Potwierdzały to występami, swój półfinał wygrały pewnie, prawie dwie sekundy przed drugimi na mecie Brytyjkami.
Jak torpeda
W wielkim finale, oprócz ekipy brytyjskiej, ich rywalkami były Francuzki, Greczynki, Litwinki i Amerykanki. Zabrakło ubiegłorocznych mistrzyń świata z Nowej Zelandii - Eve Macfarlane i Zoe Stevenson - które w półfinale zajęły tylko czwartą lokatę.
Ruszyły, do pokonania było 2000 m. Polki zaczęły spokojnie, ale trzymały się w czołówce. Na półmetku dystansu były drugie. Nie dawały daleko odpłynąć prowadzącym zawodniczkom z Wysp. Te przewodziły stawce także po 1500 metrach. Trzecie miejsce zajmowały Litwinki, ze stratą długości łodzi.
Biało-Czerwone na finiszu mknęły jak torpeda. Polska czy W. Brytania, W. Brytania czy Polska? Liczyły się tylko te dwie ekipy. Polska! Jest złoto!
Autor: ks, rk / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP