W tym roku drugi plan kreacji męskich to była wyjątkowo mocna kategoria. Zwycięzcą został niekwestionowany faworyt - Jared Leto, który w filmie "Witaj w klubie" wcielił się w chorego na AIDS transwestytę.
Tym razem w piątce nominowanych do Oscara za najlepszą kreację męską na drugim planie nie było ani jednego posiadacza złotej statuetki, a jedynie dwóch aktorów już wcześniej dostąpiło wyróżnienia nominacji.
Aktorski kameleon
Bezkonkurencyjny okazał się jednak Jared Leto. Widzowie znają go głównie z roli mordercy w "Samotnych sercach" i z "Rozdziału 27" , w którym zagrał zabójcę Johna Lenona. Do tej ostatniej roli przytył ponad 30 kg, do tej za którą właśnie nominację, niemal tyle samo w kilka miesięcy stracił.
42-letni Jared Leto za rolę Rayony w "Witaj w klubie" dostał wcześniej Złoty Glob, nagrodę Stowarzyszenia Nowojorskich Krytyków Filmowych z Nowego Jorku i z Los Angeles, Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych, Critics' Choice i wreszcie - Oscara. Jako transwestyta – narkoman, zarażony AIDS, partnerujący Matthew McConuagheyowi stworzył kreację, której pozazdrościć mu mogą ulubieni aktorzy Pedro Almodovara.
A oto aktorzy, którzy z nim przegrali:
Wielki improwizator i naturszczyk z Somalii
Przegrał z nim Jonah Hill, który zasłynął głównie dzięki roli w dramacie "Moneyball", gdzie zagrał błyskotliwego ekonomistę u boku Brada Pitta. Za tę właśnie rolę przed dwoma laty dostał nominację do Oscara w kategorii aktor drugoplanowy. Tym razem pojawił się w cieniu wielkiego Leo w "Wilku z Wall Street" jako niewiele lepszy od swego szefa chciwiec i oszust. I znowu stworzył kreację, o której nie sposób zapomnieć. Część scen w filmie Scorsese to indywidualne improwizacje aktorskie. W tym Hill nie ma sobie równych, bo patrząc na ekran nie sposób uwierzyć, że podpiera się precyzyjnie napisanym scenariuszem.
Somalijczyk Barkhad Abdi w przeciwieństwie do wykształconych w szkołach aktorskich kolegów przed rolą pirata w "Kapitanie Phillipsie" nie miał z aktorstwem nic wspólnego. Naturszczyk poszedł po prostu na casting zdjęciowy i tak dostał rolę dowódcy piratów, Muse'a. Jako prześladowca i główny ekranowy partner Toma Hanksa – kapitana Phillipsa, którego bierze jako zakładnika wzbudził sensację.
Piękni, sławni i bogaci bez szans?
Na liście nominowanych było jeszcze dwóch gwiazdorów, których przedstawiać kinomanom nie trzeba. Jeden z nich to Michael Fassbender, który sławę zyskał dzięki głównym rolom w filmach Steve’a McQueena "Głód" i "Wstyd". Aż trudno uwierzyć, że za role w tych filmach nie dostał nominacji, a ta jest pierwszą w jego dorobku. Tym razem zagrał okrutnego, zepsutego do szpiku kości plantatora.
Ciekawsze wyzwanie miał w "American Hustle" Bradley Cooper, który jako żądny sławy za wszelką cenę agent FBI miał większe pole do popisu. Ale Cooper nominację za rolę u tego samego reżysera, również w filmie komediowym zaliczył już przed dwoma laty i mimo świetnej gry nie był tegorocznym faworytem.
Kogo zabrakło?
Naszym zdaniem kilkuminutowy, wielki popis Matthew McConaugheya w roli mentora giełdowego DiCaprio w "Wilku z Wall Street" zasługuje na nominację za rolę drugoplanową. To, że aktor jest nominowany za pierwszoplanową postać, nie powinno być przeszkodą. Najlepszym dowodem tego są aż trzy nominacje za dwa różne filmy dla George’a Clooneya w 2006 roku - za rolę drugoplanową w "Syrianie" oraz dwie (za scenariusz i reżyserię) za "Good Night and Good Luck". Jak typowaliśmy: Jared Leto
Kto zwyciężył: Jared Leto NOMINACJE - Najlepszy aktor drugoplanowy:
Barkhad Abdi - "Kapitan Phillips"
Bradley Cooper - "American Hustle"
Michael Fassbender - "Zniewolony"
Jonah Hill - "Wilk z Wall Street"
Jared Leto - "Witaj w klubie" - zwycięzca
Autor: Justyna Kobus/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Focus Features