Przez kilka miesięcy rzetelnie budowali markę i zyskiwali renomę wśród internetowych sklepów ze sprzętem fotograficznym. Oferowali atrakcyjny sprzęt fotograficzny po bardzo korzystnych cenach. Kiedy tuż przed świętami posypało się najwięcej zamówień, zamknęli biznes i zniknęli. Na policję zgłaszają się kolejni oszukani, a stracone pieniądze liczone są już w setkach tysięcy.
Firma działała bardzo sprawnie. Oszuści przez siedem miesięcy terminowo wywiązywali się z zawieranych transakcji. W razie opóźnień hojnie rekompensowali swoim klientom ich zniecierpliwienie. Dodatkowo w ramach przeprosin za opóźnienia, firma oferowała zniżki, wysyłała gratis akcesoria fotograficzne, a nawet kwiaty dla jednej z klientek. W końcu grudnia firma zmieniła "strategię". Wszystko skończyło się tuż przed świętami. Do sklepu wpłynęło mnóstwo przedświątecznych zamówień, a na konto mnóstwo pieniędzy. Wówczas zamówienia nie zostały zrealizowane
Poszkodowani nie tylko z Polski
Kiedy poszkodowani trafili w końcu pod adres, podany na stronie firmy, okazało się, że firmy już nie ma. Po sklepie internetowy Japan Foto z Zabrza zostały tylko zamknięte drzwi.
Wśród poszkodowanych jest Adam Michalak. - Ja straciłem 800 złotych. I to jest taka średnia kwota, ale były też osoby, które straciły 10 tysięcy złotych - mówi poszkodowany. Jednak takich, którzy wpłacili pieniądze, a nie otrzymali towaru jest dużo więcej. - Ofiar jest naprawdę bardzo, bardzo wiele. To nie tylko osoby mieszkające w naszym kraju, mieszkają również w Niemczech, a wśród oszukanych jest nawet żołnierz przebywający w Afganistanie - mówi Marek Wypych z policji w Zabrzu. Poszkodowani założyli specjalne forum w internecie na którym dzielą się swoimi opiniami. Odzyskanie pieniędzy będzie raczej trudne. Osoby być może zostaną ukarane, ale pieniędzy nikt nie zobaczy.