Do rzutów karnych nie było wiadomo, kto w ćwierćfinale mistrzostw świata zmierzy się z Holendrami. Grecy rzutem na taśmę doprowadzili do dogrywki, tam dominowali, ale zabrakło im zimnej krwi w konkursie rzutów karnych. Sensacyjna Kostaryka prze do przodu!
Kolejny mecz i kolejne fantastyczne emocje. Wprawdzie przez dużą część spotkania 1/8 finału wiało nudą, to piłkarze przynajmniej w końcówce dostarczyli kibicom solidnej porcji dramaturgii. Brazylijskie mistrzostwa potrafią zaskakiwać w najmniej spodziewanym momencie.
Nudne 90 minut...
Naprawdę kiepsko było w pierwszej połowie, gdy sytuacji podbramkowych praktycznie nie odnotowano. Najlepszą okazję zmarnował Salpingidis, jego strzał z woleja z bardzo bliskiej odległości instynktownie obronił golkiper Kostaryki, Navas. Jak się później okazało, bramkarz miał w tym meczu jeszcze kilkakrotnie dokonywać cudów.
Po przerwie padł gol dla Kostaryki. Z lewej strony po ziemi dośrodkowywał Bolanos, piłka dotarła do Ruiza, który długo się nie namyślając uderzył plasem na bramkę Karnezisa. Strzał był na tyle nieczysty, że zaskoczona była cała obrona Greków, włącznie z bramkarzem. Futbolówka minęła po drodze kilku zawodników i wtoczyła się do bramki tuż przy słupku.
... i emocjonujące karne
Po chwili fatalnie zachował się inny piłkarz z Kostaryki Oscar Duarte, który w całkowicie niegroźnej sytuacji głupio sfaulował rywala. Otrzymał żółtą kartkę, a jako że było to drugie przewinienie kwalifikujące się na kartonik, musiał przedwcześnie zejść z murawy. To podziałało dopingująco na Greków, którzy ruszyli do natarcia. Przez dłuższy czas obijali mur Kostaryki, aż w końcu trafili. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem. Trybuny oszalały, a zawodnicy z Ameryki Północnej padli jak rażeni piorunem.
Nie otrzeźwieli nawet w dogrywce. Wciąż w ataku była Grecja. Piłkarze brazylijskiego selekcjonera jeszcze kilkukrotnie nękali bramkę Navasa, ale ten wychodził z opałów obronną ręką. To głównie dzięki niemu Kostaryka mogła jeszcze powalczyć o awans w karnych. Tam do czwartej serii wszyscy trafiali bezbłędnie. Zepsuł dopiero Gekas, mający jeszcze w meczu parę sytuacji na strzelenie gola. Decydującego karnego wykorzystał Michael Umana i sensacyjni zwycięzcy grupy śmierci będą grali dalej.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl