Czwartek, 27 listopada Ośmioro dzieci, od kilku miesięcy, bez opieki rodziców mieszkało w zrujnowanym budynku bez prądu i wody. Rodzeństwo z Bolesławca zostało same, bo ich rodzice wyjechali do pracy w Niemczech. Dziećmi miała zajmować się najstarsza z rodzeństwa - 18-latka, która dwa miesiące temu sama została matką. Teraz, dzięki opiece społecznej dzieci znalazły ciepły kąt.
Dzieci koczowały w przeznaczonym do rozbiórki budynku. Do dyspozycji miały tylko jedno łóżko. - Trudno to opisać ja takich warunków w swoim życiu nie widziałam - mówi Krystyna Boratyńska, Naczelnik Wydziału Społecznego w Urzędzie Miasta w Bolesławcu.
Niewielkie pomieszczenie ogrzewano żelaznym piecykiem, a to mogło zagrażać ich życiu. - Zimno nie było, ale bardzo niebezpiecznie, tam mógł się ulatniać czad, tam mógł się zawalić sufit, który wisiał nad głową dzieci - mówi Boratyńska.
Nie pojawiły się w szkole
Dzieci od kilku miesięcy mieszkały w Bolesławcu, przeniosły się do najstarszej z sióstr z oddalonych o 100 km Boguszowic, gdy ich rodzice wyjechali do Niemiec. Same decydowały o swoim życiu. Dzieci od początku roku nie były w szkole i to zwróciło właśnie uwagę dyrektora gimnazjum w Boguszowicach.
Zaniepokojona sytuacją dyrektor zaczęła poszukiwania dzieci, powiadomiła też urząd miasta w Bolesławcu. Tropem było miejsce zamieszkania najstarszej z sióstr.
- Zwróciliśmy się do policji żeby sprawdziła ten adres, czy tu są wszystkie dzieci - mówi Boratyńska. Pod wskazanym adresem policja i pracownicy opieki społecznej znaleźli samotne dzieci. Decyzją sądu tymczasowo trafiły do bursy szkolnej. O dalszych losach rodziny ma zadecydować sąd.