Franciszek Smuda, jako selekcjoner reprezentacji Polski zasłynął kilkakrotnie z dość niefortunnych wypowiedzi. Wyłapywane przez dziennikarzy, stały się poniekąd jego wizytówką. Sam zresztą mówi o sobie, że "charakter Smudy jest tylko jeden".
Trener Smuda najczęściej swoimi przemyśleniami dzielił się w trakcie konferencji prasowych. Podczas jednej z ostatnich, przed meczem z Czechami zdradził swój sekret na wygrany mecz. - Najważniejsze jest to żeby nie stracić bramki, strzelić jedną i wygrać - powiedział krótko. Zaraz później zapytany o to, kto w decydującym meczu stanie na bramce odparł: "na pewno nie ja".
Selekcjoner polskiej reprezentacji często bywa jednak oszczędny w słowach. Na pytanie dziennikarza, czy ma opracowaną koncepcję tego co powie swoim zawodnikom przed meczem, czy to wychodzi naturalnie, "ze środka" odpowiedział: "nie wiem z jakiego środka".
Tylko jeden zarzut
- Jeżeli teraz będziemy biadolić na co dzień, to czy będziemy grali z Anglią czy z Niemcami, to z pampersami najprawdopodobniej - mówił z kolei o kondycji swoich piłkarzy. Pytany zaś na początku formowania kadry o powoływanie zawodników, którzy nie należą do żadnego z klubów, Smuda odparował, że może "Dariusza Szpakowskiego powołać, bo on też jest bez klubu". Trener jest jednak dość skromny. Po przegranym meczu Polska - Czechy skomentował krótko swoje dokonania z piłkarzami. Miał wobec siebie tylko jeden zarzut. Że nie wyszedł z grupy. Poza tym, jak powiedział "nie spieprzył niczego".
Autor: ab//kdj / Źródło: tvn24