Biegacz atakuje trenera, medalista mu odpowiada. "Właśnie szorujesz po dnie"

Patryk Dobek był mocno rozczarowany swoim występem w Rio de Janeiro. Na 400 m przez płotki Polak uzyskał w eliminacjach dopiero 41. czas. Za porażkę obarczył winą trenera, z którym zerwał współpracę jeszcze przed igrzyskami.

- Moim celem minimum jest awans do finału, i to najlepiej bezpośrednio z dużym Q, czyli miejscem, a nie dzięki czasom - zapowiadał Dobek przed swoim eliminacyjnym biegiem.

Życie zweryfikowało jego zamiary. Wicemistrz świata juniorów z 2012 roku uzyskał czas 50,66. Był lepszy tylko od sześciu zawodników. Startowało 47...

"Operacja się udała, pacjent umarł"

Winę za niepowodzenie zrzucił jednak nie na siebie, a swojego trenera. Byłego trenera. Ze względu na powtarzający się uraz kolana, jeszcze przed igrzyskami, sopocianin zakończył z Krzysztofem Szałachem współpracę. W ostatniej fazie przygotowań do Rio trenował sam.

- Po raz pierwszy byliśmy w RPA na tak długim zgrupowaniu. Tłumaczyłem szkoleniowcowi, że mam syndrom przetrenowania, ale on uznał, że gdyby tak faktycznie było, to nie byłbym w stanie wstać z łóżka. Ten obóz był eksperymentem, który wyszedł jak w starym dowcipie. Operacja się udała, ale pacjent zmarł - mówił tuż przed swoim występem w Brazylii.

Dzień po nieudanym starcie przyszedł czas na podsumowania. Było gorzko i emocjonalnie. "Start na Igrzyskach Olimpijskich uważam za nieudany, a to nie dlatego, że miesiąc do IO przygotowałem się sam, bo gdybym takiej decyzji nie podjął nawet bym nie dotrwał do nich, a mówiąc do rzeczy całe przygotowanie w tym sezonie to jakiś wielki błąd, który przerósł szkoleniowca. No cóż, za błędy się płaci, szkoda, że ci co powinni nie rozumieją swoich złych decyzji" - napisał na jednym z portali społecznościowych.

Wyraził ponadto nadzieję, że podobna sytuacja nigdy już się nie powtórzy. "To wielka nauczka dla mnie na zmiany, na kolejny krok w przód. Nie zamierzam marnować czasu, a dążyć i biegać z czołówką na świecie. To generalnie jak przebiegło przygotowanie można zobaczyć po formie, wynikach jak również spojrzeć na wcześniejsze lata i wyciągnąć wnioski. A szczegóły lepiej zostawię bez komentarza odnośnie przygotowań do IO. Przykre, ale prawdziwe" - dodał.

Medalista odpowiada

Natychmiast otrzymał słowa wsparcia od kibiców, choć też niektórym nie spodobał się emocjonalny wpis 22-latka. "Patryk, trochę pokory", "Najłatwiej jest zrzucać winę na szkoleniowca", "Trochę pojechałeś!" - brzmiały wypowiedzi jego krytyków. W tym gronie był też m.in. Paweł Czapiewski, brązowy medalista mistrzostw świata w biegu na 800 m w Edmonton z 2001 roku.

"Zawsze Ci kibicowałem jako ziomalowi. I kibicował będę. Czytając to dochodzę jednak do wniosku, że właśnie szorujesz po dnie. Nie jako zawodnik, ale jako człowiek" - skomentował Czapiewski.

Patryk odpowiedział na inne słowa krytyczne, ale dotychczas do komentarza starszego kolegi się nie odniósł.

Aktualnie czytasz: Biegacz atakuje trenera, medalista mu odpowiada. "Właśnie szorujesz po dnie"
Źródło: Facebook

Autor: lukl/twis / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: