Mieszkańcy Wdzydz wskazują na nową daczę byłego senatora PiS i mówią: "Są tacy w Polsce, którym wolno więcej". Chodzi im o to, gdzie i jak wybudował swój pensjonat były senator Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Bonkowski. Uważają, że "ktoś powinien sprawdzić legalność tej budowy". Zatem sprawdziliśmy.
Wdzydze, kaszubska wieś pod Kościerzyną, godzina drogi od Gdańska. W sezonie zwykle oblegana przez turystów.
Największym atutem jest sama okolica. Spoglądając na mapę, zauważymy cztery jeziora: Gołuń, Wdzydze, Radolne i Jelenie, które łączą się w tak zwany krzyż jezior wdzydzkich. Ten widok można obserwować z wieży ustawionej na terenie tutejszej stanicy wodnej PTTK.
Widać z niej dokładnie domy nad jeziorem Gołuń, w tym także ten, który stanął jesienią ubiegłego roku, a nabrał blasku wiosną tego roku. Został zbudowany na wygrodzonej działce (płot sięga wody jeziora), z "własną" plażą. Przed nim stoi drugi, znacznie mniejszy - drewniany, z tarasem, dosłownie kilka metrów od brzegu.
"Gościniec Rejtanówka" to inwestycja byłego senatora Prawa i Sprawiedliwości Waldemara Bonkowskiego. "To ten od psa" - podkreślają mieszkańcy wsi, chcąc się upewnić, czy wiem, o kogo chodzi.
W kwietniu 2022 roku Waldemar Bonkowski usłyszał, nieprawomocny na razie, wyrok za zabicie psa: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, dwadzieścia tysięcy złotych grzywny i pięcioletni zakaz posiadania psów. Zwierzę nie przeżyło ciągnięcia za samochodem, do którego zostało przywiązane.
Ale ta historia nie dotyczy tego, jak były senator PiS traktuje zwierzęta, ale tego, jak traktuje prawo budowlane. Mieszkańcy Wdzydz i powiatu kościerskiego piszą: "Są tacy w Polsce, którym wolno więcej" i "Czy to w ogóle jest legalne?".
Enklawa
Najpierw trzeba sięgnąć pamięcią niemal sześć lat wstecz.
W styczniu 2017 roku sąsiedzi Waldemara Bonkowskiego zwrócili się do gminy Kościerzyna o wydzielenie działki należącej do Skarbu Państwa reprezentowanego przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (obecnie Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie). Chodziło o fragment linii brzegowej jeziora Gołuń o szerokości kilkunastu metrów, oddzielający ich działkę od wody. Niewielki pas ziemi musi zostać obmierzony "urzędowo", żeby naliczyć opłatę za dzierżawę tego skrawka plaży.
Z tamtego okresu pochodzi mapa geodezyjna (jej fragment w dalszej części tekstu), na której widać zarówno teren dzierżawiony przez sąsiadów Bonkowskiego, jak i działkę ówczesnego senatora Prawa i Sprawiedliwości. Widać także tak zwaną linię brzegową, oddzielającą działki prywatne od terenów Skarbu Państwa, oraz poziom wody w jeziorze, który, rzecz jasna, zmienia się w zależności od warunków atmosferycznych.
Działka Waldemara Bonkowskiego liczy wówczas 309 metrów kwadratowych i jest enklawą - z każdej strony graniczy z jedną i tą samą działką, przez którą jest otoczona. I nie graniczy z jeziorem. Ani nawet z linią brzegową.
Sąsiedzi Waldemara Bonkowskiego rozgraniczyli "kawałek plaży" przy swojej działce (czyli formalnie ustalili jej granice) w 2017 roku i dwa lata później podpisali z Wodami Polskimi umowę dzierżawy - cena za roczne użytkowanie tego terenu wynosi około stu złotych.
Wniosek senatora Bonkowskiego
W kwietniu 2017 do Gminy Kościerzyna wpłynął wniosek o rozgraniczenie (czyli powtórzmy: formalne ustalenie granic) działki Waldemara Bonkowskiego. Granice działki wytyczył uprawniony geodeta, Krzysztof Jaroniec. To lokalny polityk Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2018-2019 roku radny Miasta Kościerzyna tej partii, który po roku zrezygnował z mandatu.
Według dokumentacji sporządzonej przez Krzysztofa Jarońca działka senatora PiS wygląda teraz inaczej niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. Jest wyraźnie większa - ma już 416 metrów kwadratowych, graniczy z jeziorem i przylega do działki sąsiadów. Już nie jest enklawą.
Wniosek o ustalenie granic działki, jak na rysunku powyżej, zgodnie z procedurą, trafia na biurka urzędników Gminy Kościerzyna, którzy analizują teraz dokumenty. Najpierw te najnowsze, ze stycznia 2017 roku, potem archiwalne.
Okazuje się, że zarówno mapka sprzed paru miesięcy, jak i wszystkie materiały archiwalne, nawet te z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, potwierdzają to samo: działka, która stała się własnością Waldemara Bonkowskiego, miała różne numery, ale nigdy nie graniczyła z jeziorem, i od zawsze (a przynajmniej od lat 50. XX wieku) była enklawą w obrębie innej działki.
Grzegorz Piechowski, wójt Gminy Kościerzyna, stwierdza, że w wyniku proponowanego rozgraniczenia nastąpiłby "ewidentny przybytek powierzchni" (z 309 do 416 metrów kwadratowych, czyli o ponad jedną trzecią), co mogłoby świadczyć o "przeniesieniu prawa własności gruntu".
"Zachodziło domniemanie, że strony mają zamiar w sposób nieformalny przenieść własność przygranicznego pasa gruntu (…) należącego do Skarbu Państwa" - czytamy w odpowiedzi wójta na nasze pytania.
Ten grunt to skrawek plaży będący w zarządzie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Sąsiedzi senatora w analogicznej sytuacji wydzielili bliźniaczy fragment terenu i podpisali umowę dzierżawy.
- Senatora to już nie dotyczyło, on w wyniku rozgraniczenia miał wejść w posiadanie gruntu Skarbu Państwa. To spowodowało nasz sprzeciw - słyszę nieoficjalnie w Urzędzie Gminy w Kościerzynie.
Gmina włączyła do postępowania Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku (późniejsza spółka Wody Polskie). Jednak na wezwania, na przykład na oględziny w terenie, nikt z urzędników RZGW się nie stawił. Ostatecznie wójt postanowił skierować sprawę do Sądu Rejonowego w Kościerzynie.
Skarb Państwa nie kojarzy
Proces rozpoczął się jesienią 2018 roku. Odbyły się dwie rozprawy i jedna wizja lokalna. Na pierwszej rozprawie, 26 października 2018 roku, zeznawali sąsiedzi Waldemara Bonkowskiego. Stwierdzili, że nie kwestionują nowego rozgraniczenia działek.
- Dlaczego wtedy nikt nie protestował? - pytam ich dzisiaj, po pięciu latach.
- Nikt wtedy nie wiedział, jak będzie wglądało to sąsiedztwo. Zresztą po co od razu, "na dzień dobry", robić sąsiadowi "pod górkę?" - odpowiadają.
Przed sądem zeznawał przedstawiciel Skarbu Państwa - zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku Karol Rudomina. Jego zeznanie przytaczamy w całości: "Nie kojarzę tej nieruchomości. Skarb Państwa posiada wiele nieruchomości. Nie brałem bezpośredniego udziału w postępowaniu administracyjnym. Nie kwestionujemy tych granic ustalonych w toku postępowania administracyjnego".
To jedyne słowa przedstawiciela Skarbu Państwa, jakie podczas całego postępowania zostały zapisane do protokołu. Sąd nie wezwał żadnego przedstawiciela samorządu, nie poinformował wójta o rozprawie - gmina nie była stroną w postępowaniu.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam