Podważa opinię biegłego. Przekonuje: nie mogłem jechać chodnikiem z prędkością 28 km/h. Do śmiertelnego potrącenia pieszej się przyznaje, ale zastrzega: wcale nie uciekałem. - Jak przyjechało pogotowie, to byłem w takim szoku, że po prostu odjechałem – mówi przed sądem. Artykuł dostępny w subskrypcji
Odpowiada z wolnej stopy, mógł więc zrobić "eksperyment". Na kierownicy swojego roweru górskiego zamontował telefon, uruchomił odpowiednią aplikację i ruszył. Żeby było wiarygodniej, pedałował na stojąco, jak wtedy, 7 września 2018 roku, kiedy śmiertelnie potrącił idącą chodnikiem kobietę. Chciał zobaczyć, jak szybko rozpędzi się do prędkości, jaką wskazał w swojej opinii biegły sądowy.